kawałek grecji w szwecji

kraina historyczna w środkowej Grecji (obecnie Nomos) Tesalia: kraina historyczna i region administracyjny w środkowej Grecji: Ribatejo: kraina historyczna w środkowej Portugalii, nad dolnym biegiem Tagu: Beocja: kraina historyczna w środkowej starożytnej Grecji między Zatoką Koryncką a cieśninami Eubejską i Ewripos: Brunszwik
Zakosztowałam turystyki w wersji (mocno) slow. A wszystko to za sprawą jednodniowej wycieczki do Szwecji. Wycieczki, która była tak bardzo slow, że w sumie trwała 3 dni. I wcale nie dlatego, że do Karlskrony pojechałam pekaesem przez Grójec. Zresztą tuż przed wyjazdem sama zaczęłam powątpiewać w sens tej wyprawy.
Strona głównaza darmo w sztokholmieMuzeum koników i inne ciekawostki na Gamla Stan Nie, to nie będzie kolejny post z serii spacer uliczkami Gamla Stan, choć akurat takich zdjęć mam na dysku setki. Nie przeczytacie tu też o zamku królewskim, katedrze czy Muzeum Nobla, bo o dwóch pierwszych już na blogu pisałam, a ostatnie wybitnie mi do gustu nie przypadło. Dziś będzie za to o kilku bardziej lub mniej znanych punktach na mapie sztokholmskiej starówki, o które – moim skromnym zdaniem – warto zahaczyć podczas zwiedzania szwedzkiej stolicy. A zatem, zaczynajmy ;). ŻELAZNY CHŁOPIEC Chyba każde większe miasto ma taką swoją atrakcję turystyczną, którą nazywa się sekretną czy nieznaną, bo może w przewodnikach rzadziej o niej piszą, ale i tak przyciąga turystów. W Sztokholmie taką ciekawostką jest zdecydowanie posążek żelaznego chłopca (järnpojke), znajdujący się na placu za kościołem fińskim od 1967 roku. Autorem figurki jest Liss Eriksson. Co najbardziej przyciąga w figurce, to jej rozmiar – żelazny chłopiec liczy sobie zaledwie 15 cm, co czyni go najmniejszych pomnikiem w Sztokholmie. Dodatkową atrakcją są także jego ubrania – co rusz ktoś zakłada mu jakiś szalik i czapeczkę, więc zaglądając za kościół fiński, nigdy nie wiemy, w jakim stroju chłopiec nas przywita. Jak widać na poniższym zdjęciu, w zimie doczekał się nawet pelerynki… i znicza na rozgrzewkę ;). KAMIEŃ RUNICZNY Kamienie runiczne uwielbiam i zjeździłam całkiem ładny kawałek wokół Sztokholmu, by tylko zobaczyć coś nowego. O ile, oczywiście, przymiotnik nowy może w jakimkolwiek stopniu opisywać takie zabytki ;). Taką wycieczkę po okolicy bardzo polecam, ale jeśli czasu nie starczy, a i tak chcecie zobaczyć jakiś kamień runiczny – wystarczy rozejrzeć się po Gamla Stan. Bo taką ciekawostkę znajdziemy w budynku na rogu Prästgatan i Kåkbrinken. Jakim cudem kamień znalazł się w fundamentach budynku, dokładnie nie wiadomo - zapewne trafił na plac budowy wśród innych kamieni i po prostu go wykorzystano, nic się przecież nie może zmarnować… Według szacunków archeologów, kamień pochodzi z końca XI wieku, czyli jest starszy od samego Sztokholmu ;). PUB AIFUR [ Źródło: Google Maps ] Jest to doświadczenie, które może dać po kieszeni, ale zapewniam – warto się wykosztować. Aifur to coś pomiędzy pubem a restauracją, albo raczej: część przypomina pub, gdzie można na stojąco lub siedząco (jak znajdziecie miejsce ;) ) sączyć miód pitny, a część to klimatyczna restauracja w średniowiecznym stylu. Wyobraźcie sobie sytuację, że tuż przed wejściem na salę przebrany za Wikinga kelner dmie w róg, by móc w ciszy, która właśnie zapadła, obwieścić nadejście nowych gości. Po czym przedstawia Was wszystkim już ucztującym, a następnie prowadzi na Wasze miejsca. Po chwili kelnerka w średniowiecznej sukni przynosi napoje w glinianych kuflach, zespół na żywo gra tradycyjne utwory sprzed lat, a wszędzie wokół wiszą tarcze… wystrój pubu też jest w końcu mocno średniowieczny. Mimo cen odpowiednich do lokalizacji (za danie zapłacimy ok. 200-300 koron, a za szklankę piwa ok. 100 koron), miejsce przyciąga tłumy. Rezerwację można zrobić tylko dla większej grupy, więc zaglądając tam we trójkę bez rezerwacji, odstaliśmy w kolejce pewnie ze 2-3 godziny, zanim znalazło się dla nas miejsce… Ale i tak było warto ;) MÅRTEN TROTZIGS GRÄND Niewielka uliczka wiodąca z Västerlånggatan do Prästgatan jest powszechnie znana jako najwęższa uliczka w Sztokholmie. W najwęższym miejscu alejka Mårtena Trotziga – bogatego mieszczanina niemieckiego pochodzenia, mieszkającego w Sztokholmie na przełomie XVI i XVII wieku – liczy sobie zaledwie 90 centymetrów. Ściany są ozdobione licznymi graffiti, a zrobienie sobie tam zdjęcia bez innych turystów wymaga ogromnej cierpliwości… albo przyjścia tam wcześnie rano ;). MUZEUM DREWNIANYCH KONIKÓW Położone tuż przy rynku, na lewo od Muzeum Nobla, nie przyciąga zbyt wielu turystów. Większość mija Muzeum drewnianych koników bez zaszczycenia go nawet spojrzeniem, traktując je jako kolejny sklep z pamiątkami. A przecież wszyscy wiedzą, że na Gamla Stan pamiątki są najdroższe, więc lepiej rozejrzeć się za sklepami nieco dalej od rynku… A to błąd, bo choć w budynku mieści się też sklepik, to jednak właśnie to niewielkie muzeum z darmowym wstępem jest zdecydowanie warte wizyty. Choć muzeum nie jest duże, to jednak posiada kilka ciekawych obiektów – oczywiście, zakładając, że lubicie koniki z Dalarny ;). Sporo z nich jest wystawionych na sprzedaż, choć zakupy w tym miejscu mogą nieźle dać po kieszeni - za większego konika zapłacimy nawet koron ( zł). Mi najbardziej przypadły do gustu maleńkie koniki – do niektórych dostawiano nawet lupy, bo inaczej nie dałoby się im dokładnie przyjrzeć! Jak już wspomniałam, wstęp do Muzeum drewnianych koników jest darmowy. Od maja do grudnia muzeum jest otwarte codziennie, w marcu i kwietniu tylko od wtorku do soboty, zaś w styczniu i lutym – jeśli naszłaby nas ochota na zajrzenie do środka, musielibyśmy umówić się na indywidualne zwiedzanie. Naturalnie na Gamla Stan znajdziecie dużo więcej pięknych i ciekawych miejsc, do których zdecydowanie warto zajrzeć. A najlepiej po prostu schować mapę i przewodnik do plecaka i po prostu pozwolić sobie pobłądzić po tych małych, klimatycznych uliczkach… Bo Gamla Stan jest piękne o każdej porze roku :)
Karlavägen w Sztokholmie jest uważana za jedną z najpiękniejszych ulic. To właściwie bulwar z pasem zieleni pomiędzy dwoma pasami ulicy. Karlavägen jest porównywana do paryskich bulwarów. Większość zabudowy tej ulicy powstała pod koniec XIX wieku. Są to przepiękne kamienice w stylu neorenesansowym. Niektóre z nich to prawdziwe perły architektury. Lwia część zajęta jest
Wspaniały zachód słońca, dzika plaża, albo porywający widok na górską dolinę, namiot i Wy. No to co, rozbijamy się? Ten wieczór będzie zapadnie w pamięć na długo. I w dodatku nocleg nic nie kosztuje. Nie wiadomo tylko, czy jest legalny. No właśnie, jest czy nie jest? Spis treści1 Nocowanie na dziko. Dlaczego warto?2 Gdzie można nocować na dziko w Europie?3 Albania4 Andora5 Anglia6 Austria7 Białoruś8 Belgia9 Bośnia i Hercegowina10 Bułgaria11 Chorwacja 12 Cypr13 Czarnogóra14 Czechy15 Dania16 Estonia17 Finlandia 18 Francja19 Grecja20 Hiszpania21 Holandia22 Islandia23 Irlandia i Irlandia Północna24 Kosowo25 Łotwa26 Litwa27 Luxemburg28 Lichtenstein29 Macedonia30 Malta31 Niemcy32 Mołdawia33 Norwegia34 Polska35 Portugalia36 Rumunia37 Rosja38 Serbia 39 Słowacja40 Słowenia41 Szkocja42 Szwajcaria43 Szwecja44 Turcja45 Ukraina46 Walia47 Węgry 48 Włochy Nocowanie na dziko. Dlaczego warto? Nocowanie na dziko to ważna część samodzielnego podróżowania. Rozbijanie namiotu w miejscach odosobnionych, z dala od innych daje to, co w podróżach wszyscy tak bardzo uwielbiają – poczucie swobody, spokój, intymność i bliskość przyrody. Czasem to właśnie ekscytujące miejsca, w których spaliśmy w namiocie przeradzają się w najlepsze podróżnicze wspomnienia. Nocleg w drodze na najwyższy szczyt Kosowa – Djeravicę To także jeden z lepszych sposobów na niskobudżetowe podróżowanie. Kto potrafi zamienić dostęp do łazienki, gniazdek elektrycznych, recepcję 24h i klimatyzację na brak poczucia bezpieczeństwa, sanitariatu i dołoży kilka kg do wagi plecaka, oprócz wspomnianych wyżej wrażeń zatrzyma także całkiem pokaźną ilość gotówki. Gdzie można nocować na dziko w Europie? Żeby ułatwić wybór kraju pod podróże z namiotem sprawdziłem obowiązujące przepisy i zwyczaje europejskich państw. W niektórych kategorycznie nie wolno się rozbijać, w innych nie wolno, ale są wyjątki, są wreszcie i te, w których w namiocie pod lasem można spędzić i całe wakacje. Przepisy o nocowaniu na dziko nie zmieniają się zbyt często, więc jest spora szansa, że to zestawienie posłuży Wam bardzo długo. Gdzie mogłem skorzystałem z przepisów prawnych i komentarzy oficjalnych stron turystycznych krajów. Jeśli nie udało mi się znaleźć takich informacji porównywałem opinie i dyskusje z różnych forów i portali. Oto zestawienie wszystkich europejskich krajów, z którego dowiecie się gdzie można nocować na dziko. Albania Tak. Albańczycy sami bardzo chętnie spędzają czas wolny na łonie natury i biwakują. Poza niektórymi obszarami chronionymi nie ma żadnych przeciwwskazań przed nocowaniem na dziko. Andora Nie. Nocowanie na dziko w Andorze jest nielegalne. Wolno to robić jedynie w okolicy schronisk, ale pod warunkiem, że w schroniskach nie ma już wolnych miejsc. Anglia Nie. Angielskie przepisy generalnie zabraniają biwakowania na dziko. Rozbijanie biwaków jest jedynie tolerowane i akceptowane w górach, powyżej linii zabudowań. Jeżeli natomiast chcecie rozbić się na czyjejś prywatnej ziemi musicie zapytać o pozwolenie. Austria Nie. Ogólnie, rozbijanie się na dziko jest w Austrii zabronione prawnie. Można w razie wyjątku spędzić na dziko jedną noc bez namiotu, ale pozostawanie w tym miejscu dłużej będzie już niezgodne z przepisami. Taki biwak można odbyć tylko poza terenem parków narodowych. Białoruś Tak. W Białorusi nocowanie na dziko jest legalne. Sprzyjają temu nie tylko prawo i ogromne, dzikie przestrzenie. Belgia Nie. Przepisy belgijskiego prawa nie pozwalają na nocowanie na dziko. Bośnia i Hercegowina Tak. W Bośni nie ma prawnych przeciwwskazań dotyczących biwakowania. Trzeba być jednak bardzo ostrożnym, gdyż wiele obszarów w Bośni wciąż pozostaje zaminowana. W wyborze miejsca do spania na dziko mogą zawsze pomóc miejscowi i w razie niepewności lepiej skorzystać z ich porad. Bułgaria Nie. Ale mimo że prawnie spanie na dziko jest zabronione w rzeczywistości wiele osób to robi i nikt nie próbuje zbytnio ingerować w ten stan rzeczy. Przez miejscowych, szczególnie w górach i nad morzem rozbijanie namiotu jest tolerowane i akceptowane. Chorwacja Nie. Chorwacja nie pozwala na rozbijanie się na dziko. A już na pewno nie próbujcie na wybrzeżu. Cypr Tak. Na Cyprze rozbijecie się na dziko spokojnie wszędzie tam, gdzie nie jest to wyraźnie zakazane. Czarnogóra Nie. Nie wolno tego robić, ale w wielu miejscach nikt nie powinien robić problemu turystom biwakującym na dziko. Mniej przyjemnie może skończyć się rozbicie namiotu na wybrzeżu. Czechy Nie. Przepisy podobne do austriackich. Dania Tak i nie. Nie jestem do końca przekonany jak to jednoznacznie określić. Może ocenicie sami. Dania ma takie zasady, jeżeli chodzi o nocowanie w publicznej przestrzeni jeżeli chcecie nocować na dziko w dowolnym miejscu, które nie jest czyjąś prywatną własnością nie może to być nocleg w namiocie, ani niczym “namiotopodobnym” w namocie można nocować w miejscach oznaczonych “Frie teltningsområder”. To specjalnie przestrzenie przygotowane przez komórkę Ministerstwa Środowiska i Żywności Danii. W Danii działa ponad 1000 niewielkich pól namiotowych, z których mogą korzystać turyści niezmotoryzowani. Są to przeważnie fragmenty pól rolników. Koszt noclegu za osobę wynosi do 30 koron duńskich. Mapę pól namiotowych w Danii znajdziecie tutaj. Niestety opis tylko w języku duńskim. Estonia Tak. W Estonii noclegi na dziko w namiocie są legalne. Dzikie noclegi są istotnym elementem estońskiej kultury, więc raz, że pozwala na to prawo, dwa nie powinniście mieć żadnych problemów ze strony miejscowych. Finlandia Tak. Jedynym warunkiem nocowania na dziko w Finlandii jest utrzymanie odpowiedniego dystansu od prywatnych działek i ludzkich osiedli. Finlandia ma również znakomitą sieć darmowych domków noclegowych, nad czym rozpływałem się w zeszłym roku. Nocleg pod wiatą | Finlandia Francja Nie. Prawo nie pozwala na spędzanie nocy na dziko. Grecja Nie. Prawo zabrania nocowania na dziko w Grecji. Ale czy jest to przestrzegane? Grecja jest jedną z największych niewiadomych na tej liście. Z jednej strony przeczytałem wiele opinii, że nocowanie na dziko jest akceptowane i tolerowane. Sam pamiętam nawet taką sytuację z Półwyspu Chalkidiki: rozłożyliśmy graty do spania na dziko, podszedł do nas policjant, ale nie zwrócił nawet uwagi. Z drugiej nie brakuje też komentarzy o karach, mandatach a nawet sprawach sądowych. Szczególnie odradza się nocowania w pobliżu popularnych plaż. Hiszpania Tak. Żeby nocować na dziko w Hiszpanii był legalny trzeba spełnić kilka warunków: nie więcej niż trzy namioty, bądź samochody w jednym miejscu nie więcej niż 10 kamperów w jednym miejscu nie dłużej niż trzy dni w tym samym miejscu przynajmniej 200 metrów od morza kilka kilometrów od najbliższego pola namiotowego kilka kilometrów od bazy wojskowej Zasady te nie obowiązują w regionach Andaluzja, Asturias, Aragon, Extramadura, Galicia, Navarra i Valencia, gdzie spanie na dziko jest zupełnie zabronione. W Cantabrii, Murcii i La Roja trzeba mieć specjalne pozwolenia na biwakowanie. Holandia Nie. Biwakowanie na własnych zasadach nie jest akceptowane, ale Holendrzy zaproponowali bardzo ciekawą alternatywę. Za 14,50 euro rocznie można korzystać z 150 pól namiotowych rozsianych po całym kraju. Czyż to nie jest znakomita oferta? Więcej na stronie Natuurkampeerterreiren. Mają też apkę. Islandia Tak. Islandia kusi do nocowania na dziko i jest to dozwolone w kilku przypadkach: na działce prywatnej lub państwowej w pobliżu dróg krajowych w miejscach niezamieszkałych na działce prywatnej lub państwowej w pobliżu dróg krajowych w miejscach zamieszkałych, jeśli nie ma w pobliżu pola namiotowego, lub campingu ani znaków zakazu z dala od dróg, na działkach prywatnych i państwowych, jeśli nie jest to wyraźnie zabronione (znaki) Dozwolone jest spędzenie jednej nocy w jednym miejscu. Nie wolno także spęczać nocy w camperach i przyczepach campingowych poza miejscami do tego wyznaczonymi. Weźcie też poprawkę na to, że Islandia przeżywa ogromne oblężenie turystyczne. Jeśli biwakujecie na dziko posprzątajcie po sobie na wulkaniczny błysk. Irlandia i Irlandia Północna Nie. Problem polega na tym, że większość wyspy to ziemia należąca do prywatnych właścicieli. Jeżeli uda Wam się znaleźć nie zajęty skrawek przestrzeni, możecie się rozbić, jest to przez mieszkańców tolerowane. Kosowo Tak. Bardzo miłe i przyjemne miejsce do podróżowania z namiotem na dziko. Należy zachować ostrożność względem terenów na których toczyły się działania wojenne. Wciąż mogą tkwić tam miny. Łotwa Tak. Legalne, akceptowane i tolerowane. Odpuście tylko parki narodowe i obszary chronione. Dla własnego komfortu możecie też nieco oddalić się od miejsc zamieszkanych. Litwa Tak. Podobna kultura nocowania na dziko jak w Estonii i Łotwie. Kraje nadbałtyckie trzymają się mocno razem w tym aspekcie. Luxemburg Nie. Brak miejsca 🙂 Lichtenstein Nie. Ale tego nie jestem w 100% pewny. Nie udało mi się do końca potwierdzić tej informacji. Jeśli nie wiadomo do końca, że wolno, wolę przyjąć, że nie wolno. Macedonia Nie. Prawnie nie, ale w praktyce przepisy nie są stosowane. Trek po macedońskich górach z namiotem za pazuchą to może być jedna z bajek, w której zechcielibyście się znaleźć. Malta Nie. Żeby spać na dziko na Malcie potrzebne są specjalne pozwolenia, o które można wystąpić do przedstawicieli lokalnych władz. Nie wiem czy jest sens się trudzić, bo na Malcie jest kilka przyjemnie położonych pól namiotowych a rozmiar wyspy nie nastręcza problemu w dotarciu do nich. Niemcy Nie. W Niemczech jest podobnie jak w Austrii i Czechach – jeden biwak bez namiotu na jedną noc w jednym miejscu. Nie daje to żadnego komfortu podróżowania na dziko z namiotem. Mołdawia Tak. Jedynym problemem może być znalezienie dobrze osłoniętych miejsc, gdyż poza miastami Mołdawia to głównie łąki i pola. Świetnym pomysłem na Mołdawię jest podróż rowerowa połączona z nocowaniem na dziko. Jak się zabrać za podróżowanie po Mołdawii pisałem ostatnio w poradniku Jak podróżować po Mołdawii? Norwegia Tak. W Norwegii istnieje kult spędzania czasu na łonie natury i idzie za tym pełne prawo obywateli i turystów do spędzania nocy na dziko. W górach i totalnej dziczy nie ma ograniczeń co do ilości noclegów. W miejscach zamieszkałych trzeba rozbić się przynajmniej 150 m od najbliższych zabudowań i można tak spędzić maksymalnie dwie noce. Polska Tak. EDIT: Od 21 listopada 2019 do 23 listopada 2020 można nocować na dziko na terenie Lasów Państwowych w wyznaczonych obszarach. Lasy Państwowe uruchamiają pilotażowy program, który ma ułatwić spędzanie czasu na łonie natury miłośnikom przyrody. Oto mapa miejsc, w których można legalnie biwakować na dziko: źródło: Lasy Państwowe W Polsce możecie też legalnie nocować na dziko na plażach nad jeziorami i rzekami oraz łąkach (dziękuję za komentarze). Dla wielu może to być zaskoczeniem, (bo przecież nie raz w spokoju nocowało się przecież gdzieś w lesie, czy nad jeziorkiem, prawda?), ale polskie przepisy nie zezwalają na spędzanie nocy w lasach, czy plażach. W Polsce można rozbić się w miejscach do tego wyznaczonych, ale wtedy chyba nie do końca jest to nocowanie na dziko. Portugalia Nie. Szczególnie w sezonie przestrzega się przez biwakowaniem na dziko. Ze względu na wysokie ryzyko wzniecenia pożaru Portugalia zachęca do korzystania z pól namiotowych. Bardzo restrykcyjnie Portugalia podchodzi do plaż. Niektóre są monitorowane. Rumunia Nie. Oficjalnie. W praktyce wiele osób podróżuje po Rumunii z namiotem. Lubią to też robić miejscowi, co nie znajduje zbyt wielu przeciwników. Przepis o zakazie biwakowania jest w Rumunii w zasadzie martwy. Rosja Tak. Jakże mogłoby być inaczej? Odradza się nocowanie blisko zabudowań. Serbia Tak. Wszędzie poza miejscami, w których jest to wyraźnie zabronione jak parki narodowe itp. Słowacja Tak. Wyjątki stanowią miejsca chronione poziomu 3 (parki narodowe i rezerwaty) oraz lasy. Obóz musi być rozbity przynajmniej 50 m od lasu. W tym wypadku las jest rozumiany jako pole oznaczone jako las na mapie. Nie wolno rozpalać ognisk. Słowenia Nie. Wg. przepisów nie wolno biwakować w Słowenii. Szczególnie odradza się spędzanie nocy na dziko w pobliżu najbardziej popularnych atrakcji turystycznych. W pozostałych częściach kraju sami Słoweńcy biwakują chętnie. Szkocja Tak. Przepisy pozwalają na spanie na dziko w Szkocji. Zasadą jest rozbijanie się z dala od dróg i ludzkich osiedli. Zasady: nie wolno pozostawiać śladów palenisk nie wolno rozbijać się w miejscach, w których jest już dużo ludzi śmieci zabieramy ze sobą Przyda Wam się także zapoznać z Scottish Outdoor Access Code, czyli kartą praw i obowiązków osób spędzających czas na łonie natury. Szwajcaria Nie. Szwajcarzy nie zdecydowali się zezwolić na nocowanie na dziko i grożą ca to bardzo wysokie kary. Akceptowane jest obozowanie powyżej poziomu lasu w górach, ale poza obszarami chronionymi. Szwecja Tak. W jednym miejscu można pozostać max. 2 dni. Szwedzi postanowili ułatwić turystom podejmowanie decyzji o rozpaleniu ognisk i wymyślili aplikację BRANDISK Ute, dzięki której można sprawdzić czy w danym miejscu jest to dozwolone. Turcja Tak. Jest legalne. Oficjalna strona turystyki w Turcji prosi jedynie o: zakopywanie kału z dala od źródeł wody niepozostawianie śladów palenisk/używanie palnika nie ścinanie i nie uszkadzanie drzew zabieranie ze sobą śmieci Ukraina Tak. Newralgicznymi miejscami są strefy przygraniczne, gdzie można spodziewać się kontroli. Walia Nie. Zasady takie same jak w Anglii. Węgry Tak. Z czymże trudno znaleźć tu przyjemne miejsce do noclegu na dziko, które nie jest rezerwatem natury, albo prywatną własnością. Włochy Nie. Nie. I jeszcze raz nie. Decydując się na spędzanie nocy na dziko pamiętajcie jeszcze, bez względu na kraj, o kilku uniwersalnych zasadach. Trzeba ich bezwzględnie przestrzegać: uważajcie na ogień. Jeżeli rozpalacie ognisko, gotujecie na palniku, kontrolujcie co się dzieje a po ukończeniu czynności zadbajcie by wszystko zostało wygaszone uważajcie na dzikie zwierzęta. Nie przeszkadzajmy im, nie karmimy, nie zwracajmy na siebie uwagi, nie wydzierajmy się. Traktujmy nocowanie na dziko jakbyśmy byli u kogoś w domu w parkach narodowych, rezerwatach można nocować na dziko tylko i wyłącznie w wyznaczonych do tego miejscach. Chyba, że jest napisane inaczej uważajcie na strefy militarne, przygraniczne i tereny zaminowane. jeżeli jesteście na czyjejś ziemi w pierwszej kolejności pytajcie właściciela o zgodę. Również nie życzycie sobie, żeby ktoś obcy rozbijał się na Waszej działce bez poinformowania. Jakie są Wasze doświadczenia z nocowaniem na dziko w europejskich krajach? Mieliście jakieś niezaplanowane spotkania z policją? A może zupełnie nieświadomie spędziliście kilkanaście noclegów pod namiotem, tam gdzie nie powinniście tego robić? Jestem ogromnie ciekaw jak wyglądało to u Was w praktyce. A jeżeli nigdy nie mieliście okazji nocować na dziko dajcie znać, od którego kraju najchętniej byście zaczęli.
Sezon żeglarski w Grecji trwa zazwyczaj od maja do października, ponieważ klimat jest odpowiedni i zdarzają się tylko pojedyncze burze. Cały sezon jest wyjątkowy, ale musisz wybrać czas, który najbardziej Ci odpowiada. Sezon żeglarski dla sportowców to maj i czerwiec. Wiatry są tu silniejsze, a morze bywa wzburzone.
Wydawać by się mogło, że kawę zamówić umie każdy, bo przecież nie ma w tym żadnej filozofii. Jednak w Grecji ta filozofia jest, więc nawet zamawianie i picie kawy rządzi się swoimi prawami. Czytajcie dalej, jeśli chcecie się dowiedzieć jakimi. Kultura kawy Źródło: W Grecji kawę pije każdy i o każdej porze. Przed śniadaniem, po śniadaniu, w przerwie na papierosa, po obiedzie i po kolacji, podczas oglądania meczu i podczas dyskusji politycznych. Grecy spożywają średnio 5,5 kg kawy rocznie i, mimo że nie należą do czołówki narodów spożywających najwięcej kawy (są aż na 15 miejscu), jest to ich ulubione codzienne zajęcie. Od samego rana na ulicy można zobaczyć Greków idących do pracy z papierowym kubkiem kawy w ręku. Po obiedzie przychodzi czas na kolejną kawę, a po pracy spotykają się ze znajomymi w kawiarniach, gdzie znowu wypijają kawę. Charakterystyczne jest zaproszenie do wspólnego wyjścia słowami Πάμε για καφέ; /pame ja kafe/, czyli Idziemy na kawę? Gdzie wypić kawę? Źródło: Tradycyjną kawę grecką, czyli ελληνικός καφές /elinikos kafes/ najlepiej wypić w καφενείο /kafenijo/. Jest to miejsce spotkań mężczyzn, głęboko zakorzenione w tradycji greckiej. W takim lokalu podawana jest głównie kawa i alkohol, przy których mężczyźni rozprawiają o życiu, o polityce i o piłce nożnej. Kobiet tam się raczej nie spotka. Kαφετέρια /kafeteria/ to nowoczesna kawiarnia, w której serwuje się wszelkie odmiany kawy popularne w całej Europie, np. espresso, cappuccino, kawę rozpuszczalną – στιγμιαίος καφές /stighmieos kafes/, kawę z filtra – καφές φίλτρου /kafes filtru/ lub γαλλικός καφές /ghalikos kafes/ oraz inne bardziej nowoczesne wynalazki jak macciato, freddoccino itp. Na pewno warto spróbować typowo greckich wynalazków jakimi są φραπέ /frape/ i freddo, które opisuję poniżej. Popularne jest kupowanie kawy na wynos – στο χέρι /sto hieri/ i delektowanie się nią podczas spaceru po mieście lub na plaży. Elinikos kafes (kawa grecka) Kawa grecka to nic innego jak kawa turecka, która pojawiła się w Grecji w okresie okupacji tureckiej. Grecy, aby zatrzeć jakikolwiek związek tej kawy z Turcją, nazwali ją grecką i było po kłopocie. Kawę grecką przygotowuje się z drobno mielonej, czarnej kawy, którą parzy się w specjalnym tygielku – μπρίκι /briki/. Podczas przelewania kawy do filiżanek tworzy się na wierzchu pianka zwana καϊμάκι – /kajmaki/. Jeśli pianka się nie wytworzy, oznacza to że kawa nie została zaparzona w prawidłowy sposób lub jakość ziaren kawy jest wątpliwa. Żeby zobaczyć jak się parzy kawę grecką, polecam obejrzeć ten filmik od specjalisty do kawy greckiej. Kawę podaje się w małych filiżankach, ale nie oznacza to, że pije się ją na raz. Wręcz przeciwnie. Taką kawę pije się przez wiele godzin, co idealnie wkomponowuje się w grecką filozofię życia σιγά σιγά /sigha-sigha/, czyli powoli, bez pośpiechu. Ciekawostka: dawniej w Grecji mówiło się, że jeśli dziewczyna potrafi zaparzyć idealną kawę po grecku, jest dobrym materiałem na żonę. Frappe Źródło: Kawa mrożona frappe została wymyślona przypadkowo, ale szybko wkradła się w serca Greków, zwłaszcza tych młodszych. Frappe przywodzi na myśl lato i długie przesiadywanie w kawiarni na świeżym powietrzu. Frappe jest bardzo prosta do przygotowania: wystarczy ubić specjalną kawę rozpuszczalną i cukier z odrobiną wody, żeby powstała gęsta piana, następnie dorzucić kostki lodu, dolać wody i ewentualnie mleko. Żeby urozmaicić smak kawy, można dodać gałkę lodów waniliowych – παγωτό βανίλια /paghoto wanilia/ lub dolać kilka kropel likieru Baileys. Freddo Źródło: W ostatnich latach do Grecji zawitała moda na espresso. Żeby jednak nie było tak pospolicie, Grecy wymyślili własny napój na wzór frappe. I tak w Grecji zamówimy freddo espresso i freddo cappuccino. Freddo espresso to espresso z kostkami lodu, a freddo cappuccino – to samo co espresso, ale z dodatkiem gęstej pianki z mleka – αφρόγαλα /afroghala/. Podobnie jak frappe, freddo jest idealne na lato. No dobrze, ale jak w Grecji zamówić kawę? Podczas zamawiania kawy musimy od razu powiedzieć, czy chcemy do niej dodać cukier i mleko. W tym celu przyda się kilka zwrotów. W zależności od tego, ile słodzimy powiemy: ένα καφέ σκέτο /ena kafe sketo/, czyli poproszę kawę bez cukru ένα καφέ μέτριο /ena kafe metrio/, czyli poproszę kawę średnio słodką, zazwyczaj z jedną łyżeczką cukru ένα καφέ γλυκό /ena kafe ghliko/, czyli poproszę kawę słodką, zazwyczaj z dwiema łyżeczkami cukru (słowo kafe zastąpimy odpowiednim rodzajem kawy, którą chcemy zamówić). Jeśli pijemy kawę z mlekiem, do powyższych zwrotów dodamy με γάλα /me ghala/, a bez mleka – χωρίς γάλα /horis ghala/. Kawę grecką pije się bez mleka, a freddo z samej definicji jest z mlekiem lub bez. Więc tak naprawdę mleko możemy dodać do frappe lub kawy na gorąco (rozpuszczalnej lub z filtra). W takim razie, gdy kelner się Was spyta Tι θα πάρετε /ti tha parete/, odpowiecie np. Ένα φραπέ μέτριο με γάλα /ena frape metrio me ghala/, czyli frappe średnio słodką z mlekiem, albo Ένα freddo cappuccino γλυκό /ena freddo cappuccino ghliko/, czyli freddo cappuccino słodkie. Stin ija sas Skoro już wiecie, jak zamówić kawę, nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Wam na zdrowie – στην υγειά σας /stin ija sas/! Jeszcze tylko jedna ważna informacja na koniec: nigdy nie wznosimy toastu szklanką z kawą. Podobno przynosi to nieszczęście, z tego względu że kawa jest napojem podawanym również na pogrzebie. Smakują Wam greckie kawy? Którą lubicie najbardziej? Dajcie znać w komentarzu.
Generalnie zasada jest taka (i chyba obowiazuje na calym swiecie): jesli na rachunku jest "couver", zwykle EUR 0.50 od osoby, to napiwku nie daje sie, a jesli juz, to jest to wyraz duzego zadowolenia z obslugi i kuchni. Jako. Wt, 18-05-2004 Forum: Grecja i Cypr - Re: napiwki w Grecji.
Czy są jeszcze na świecie miejsca w których nie ma fabryk, nie ma pędzących samochodów, krzyku, pisku i hałasu, ale jest świeże powietrze, cisza, spokój i śpiew ptaków… Zapewne jest ich wiele, o których nawet nam się nie śniło i nie marzyło… I jednym z takich miejsc jest Gołdap… Małe miasto na końcu świata… Mała miejscowość tuż przy samej granicy z Obwodem Kaliningradzkim, co nadaje mu typowo pograniczny urok z mieszaną kulturą polską i rosyjską. To małe miasto na samym końcu kraju to miejscowość uzdrowiskowa w województwie warmińsko-mazurskim w północno-wschodniej Polsce, która niegdyś była historyczną krainą zwaną Mniejszą Litwą. Miasto leży w powiecie gołdapskim i jest siedzibą gminy miejsko-wiejskiej. Stoi nad Gołdapem pomiędzy Wzgórzami Szeskimi, a Puszczą zostało założone w 1565 roku przez księcia Albrechta przy granicy z Litwą w celu wzmocnienia tego regionu Prus Wschodnich. Prawa miejskie zostały nadane w 1570 r. Niestety miasto ucierpiało najpierw z rąk króla Zygmunta Augusta w 1623 r., kiedy to zniszczeniu uległy wszystkie budynki, z wyjątkiem ratusza. Kolejną klęską, która doprowadziła do niemal całkowitego wyludnienia miasta, była zaraza, która wybuchła w 1625 r. Pod koniec XIX wieku zaczyna przyciągać uwagę atrakcyjność geograficzna i przyrodnicza okolic Gołdapi, a Puszcza Romincka staje się ulubionym terenem łowieckim cesarza Wilhelma II. Po ponownym zniszczeniu w czasie Wielkiej Wojny miasto Gołdap i jego okolice zaczęły ponownie rozwijać się gospodarczo. Przedłużono linię kolejową, zelektryfikowano miasto i zainstalowano system kanalizacji w latach 20-tych. W czasie II wojny światowej miasto regularnie przechodziło z rąk do rąk i było ważnym punktem strategicznym zarówno dla armii niemieckiej, jak i rosyjskiej na różnych etapach niemal zapomniany przez Boga i ludzi znany jest przede wszystkim jako ośrodek narciarski i SPA. Dodatkowo można odwiedzić tutaj miejsca i atrakcje takie jak: Mini tężnie i SPA medyczne z Pijalnią Wody Mineralnej i Leczniczej „Zdrój”Tężnie słyną z dobrego wpływu na układ oddechowy człowieka i są polecane osobom po chorobach płuc w ramach rehabilitacji. Słona woda spływająca po ścianach sprawia, że ​​powietrze wokół jest pełne jodu, tak jak to, którym możemy oddychać spacerując nad brzegiem morza. Dziś miasto ma status nizinnego uzdrowiska, które zostało przyznane w 2000 roku i jako uzdrowisko klimatyczno-błotne oferuje leczenie schorzeń układu ruchu oraz niektórych chorób reumatycznych, oddechowych i ginekologicznych. Zabiegi dostępne są również w przypadkach otyłości, osteoporozy, trudno gojących się ran i odleżyn, cukrzycy i różnych schorzeniach skóry. Stosowane w uzdrowisku borowiny wydobywane są w okolicach wsi Niedrzwica, a lokalny klimat charakteryzuje się średnio pobudzającym lasem nizinnym, który łagodzony jest przez duże połacie lasów, które otaczają region. Myślę, że to dobre miejsce na relaks, naładowanie baterii i cieszenie się czasem z najbliższymi lub sam na sam z dobrą ciśnień… Ten, prawie 47-metrowy obiekt zbudowany został w 1905 roku przez gdańskie przedsiębiorstwo atrakcja jest wizytówką miasta i jak wiele innych jest czynna tylko w okresie letnim (maj – wrzesień)Jest to stara wieża ciśnień z 1900 roku, która do 1996 roku dostarczała mieszkańcom bieżącą wodę. Odnowiona w 2009 roku jest zabytkiem architektury z panoramicznym punktem widokowym na szczycie, przytulną kawiarnią i muzeum. Gołdapska wieża jest w znakomitym stanie i stanowi wspaniały przykład wykorzystania i dbałości o zabytek techniki. Wodociągowa wieża ciśnień mieszcząca się w samym sercu miasta Gołdap to jeden z obiektów, który przetrwał lata wojny…Piękna Góra na której mieści się obrotowa kawiarnia to także centrum konferencyjne. Z pełnym wyposażeniem, klimatyzowaną salą, ładnymi widokami i smacznymi deserami. Sama gór ma 272 m nie należy do najwyższych szczytów w Polsce, ale widoki z niej są jedna z ładniejszych na tym terenie. Oprócz walorów uzdrowiskowych i krajobrazowych Gołdap posiada idealne warunki do rekreacji i wypoczynku przez cały rok. Ponadto w okolicach Gołdapi znajduje się 170 km malowniczych tras rowerowych. Stacja narciarska na Pięknej Górze słynie z wyjątkowej obrotowej kawiarni na szczycie, wyciągu krzesełkowego oraz dwóch kilometrów sztucznie naśnieżanych i oświetlonych tras narciarskich. Działa tu profesjonalna szkoła narciarska i snowboardowa, wyciąg orczykowy, tor saneczkowy i park. Najciekawsze atrakcje miasta Gołdap i jego okolicy…Sama Gołdap nie jest może atrakcyjna i popularna ale atrakcje jakie są w pobliżu miasta zdecydowanie tak… Pierwsza i chyba najbardziej popularna atrakcja to Stańczyki i dwa największe wiadukty na opuszczone wiadukty należą do największych mostów w dwa ogromne wiadukty zaprojektowane przez włoskich architektów znajdują się w pobliżu małej polskiej wsi, otoczone lasem dziś są już nie Stańczyków należą do największych mostów w Polsce. Te „olbrzymy” z betonu zbrojonego rozciągają się na prawie 600 stóp długości, mają 120 stóp wysokości i szczycą się łukami, które mają prawie 50 stóp mosty zostały zbudowane w XX wieku; północna w latach 1912-1914 i południowa w latach 1923-1926. Pełniły funkcję wiaduktów kolejowych łączących miasta Gołdap i czasie II wojny światowej przez wiadukty znajdujące się na terenie będącym wówczas częścią Niemiec pociągi przewoziły zarówno materiały wojskowe, budowlane, jak i pasażerów. Ale po zakończeniu wojny Armia Radziecka rozebrała tory kolejowe, czyniąc mosty bezużytecznymi. Do 2001 roku opuszczone wiadukty służyły skoczkom na bungee. W 2003 roku obiekty zostały sprzedane prywatnemu przedsiębiorcy. Odwiedzający mogą teraz odwiedzić mosty (za niewielką opłatą), aby z bliska przyjrzeć się tym wysokim niedalekiej odległości, dosłownie po drugiej stronie wiejskiej drogi od Mostów w Stańczykach znajduje się wysoka na 34 metry futurystyczna wieża widokowa, z której dostrzeżesz przepiękną okolicę. Przez swój ośmioboczny kształt, stała się jedną z najbardziej charakterystycznych atrakcji turystycznych Stańczyk. A w słoneczny dzień widoki są naprawdę obłędne… Takie nasze polskie, mazurskie… Warto się tam wdrapać i popatrzeć na okolice, pooddychać zwierzym i czystym powietrzem…Kolejna atrakcja godna uwagi o której mało kto wie jest Piramida w Rpie…Osobliwe mauzoleum rodowe zbudowane przez niemieckiego szlachcica zafascynowanego zamykasz oczy i wyobrażasz sobie mumie leżące w piramidach, prawdopodobnie pierwszą rzeczą, która przychodzi ci na myśl, jest starożytny Egipt. Ale po wizycie w tej dziwnej i niejasnej piramidzie w północno-wschodniej polskiej wsi Rapa, możesz znaleźć dobry powód, aby zastąpić ten znoszony wizerunek nowym, znacznie mniej Rapa została zbudowana przez Friedricha Heinricha Fahrenheita (pisanego również jako Fahrenheid), ważnego urzędnika i szlachcica Cesarskich Prus Wschodnich, który był także zapalonym kolekcjonerem sztuki i podróżnikiem po świecie. Pochłonięty współczesną fascynacją starożytnym Egiptem, popadł w obsesję na punkcie mumifikacji i wierzeń faraonów o życiu pozagrobowym. Słynny grobowiec rodziny Farenheit znajduje się w miejscowości Rapa niedaleko Bań Mazurskich (9km), tuż przy granicy z i okolice słyną jeszcze z czegoś… czegoś bardzo dobrego, a mianowicie regionalnej kuchni polsko-rosyjsko-litewskiej… A co z takiego połączenia wychodzi… najlepsze na świecie kartacze… To właśnie tam zjecie pyszne kartacze, pyzy lub cepeliny… Nazw jest kilka ale w karcie widnieją jako kartacze. Nas kierowano do słynnej restauracji Matrjoszka, w której to właśnie można zjeść te pyszne kartacze, ale my delektowaliśmy się słynnymi kartaczami w Barze „Młyn” w Baniach Mazurskich. Słynny kartacz zwany też cepelinem lub pyzą jest wielki jak pięść, a robi się go z surowych tartych ziemniaków, czemu zawdzięcza szarawy kolor i nadziewa mielonym mięsem. Tego miejsca nie można i jego okolice dla nas mieszkających w pobliżu to „koniec świata” i nie tylko takie określenia padają w stronę tego miasta i jak i całego regionu przy granicy z Rosją. Ale jedno trzeba powiedzieć, Gołdap to miasto zdrowego i spokojnego życia…W Gołdapi odetchnie się swobodnie najczystszym powietrzem w Polsce… To właśnie w Gołdapi i okolicach będzie cudowny urlop dla małych i dużych… i nie tylko latem ale i zimą… Przepiękne położenie miasta w pobliżu Puszczy Romionckiej i Jeziora Gołdap są gwarancją wypoczynku, z dala od miejskiego zgiełku. Lasy są doskonałym miejscem spacerówi wypraw rowerowych…PODOBNE POSTY:
Wojskowe. generał major Anders Silwer. Multimedia w Wikimedia Commons. Szwedzkie Siły Powietrzne ( Svenska flygvapnet) – siły powietrzne Królestwa Szwecji, powstałe 1 lipca 1926 z połączenia lotnictwa wojsk lądowych i lotnictwa marynarki wojennej. 1 lipca 1994 roku wraz z marynarką wojenną utraciły status samodzielnych rodzajów
Aby dotrzeć w ten odległy kawałek Niemiec, trzeba jechać autem od 9 do 11 godzin. Podróż pociągiem zajmuje około 15 godzin, zaś autobusem około 12 godzin. Błogosławieństwem był więc godzinny lot z Krakowa do Hamburga, podobnie jak ten z Krakowa do Szczecina trzy lata temu. Potem jedynie trzy godziny pociągiem i człowiek jest na miejscu, w Rostock, nad niemieckim Bałtykiem, u siostry i szwagra. Nie wiem, czy znam kogokolwiek, kto nie jest naszym wspólnym znajomym, kto w to miejsce dotarł albo o nim słyszał. I dlatego chciałem o tym miejscu opowiedzieć. W Polsce oczy szczypią. To syndrom o którym pisał Filip Springer w „Wannie z kolumnadą”. Bolą od nadmiaru reklam wszelkiej maści, od chaosu architektoniczno-krajobrazowego. Szczególnie bolą zaś nad polskim morzem, tak bardzo ukochanym przez nas wszystkich. Jakkolwiek nieprzewidywalna byłaby bowiem pogoda nad naszym wybrzeżem, Polak ma sentyment, Polak ma potrzebę. Być nad Bałtykiem choć raz w roku to dla wielu luksus, dla niektórych to sentyment. Dla mnie Morze Bałtyckie jest sentymentalne na wskroś, piękne na swój sposób, bogate, bo przytulone do tylu krajów o różnej historii i kulturze. Być nad Bałtykiem to rzecz miła, nie musi to być Bałtyk nasz, może być obcy, jak rok temu w Szwecji, albo jak przed chwilą, w Niemczech Wschodnich. Purysta geograficzny poprawi mnie i przypomni, że to raczej Niemcy północne, ale nie, dla mnie to nie północ, chłodna i purytańska. Północ to może być norweska albo szwedzka, no może jeszcze fińska. To tutaj to Wschód na wskroś oswojony, bo jeszcze niedawno socjalistyczny. Ten, kto świadom historycznych uwarunkowań, wybierze się w te okolice, stwierdzi, że Niemcy to kraina swojska. Jeśli zaś pojedzie potem do Szwabii czy Bawarii nie uwierzy, że wciąż przebywa w tym samym kraju. Dlatego właśnie lubię tą wschodnią, acz północną półkulę Niemiec. Do Rostock, po trzyletniej przerwie, przyciągnął mnie ślub mojej drogiej siostry, rzecz, jak widać, niezwykle prywatna. Zastanawiałem się więc, czy oprócz mnie, oprócz rodzin innych Polaków tam mieszkających, ktoś tam jeszcze naprawdę dociera? Okazuje się, że owszem, docierają tam narody całego świata, i niekoniecznie mowa tutaj o emigrantach politycznych, czy zarobkowych. Rostock,wraz ze swoją malowniczą portową częścią w Warnemünde, to jeden z głównych portów, do których zawijają gigantyczna wycieczkowce a także promy pływające non stop między Meklemburgią a Szwecją, Danią, Norwegią i pozostałymi krajami w basenie Bałtyku. Dla tych, którzy przypadkiem lub przejazdem, przemierzać będą Meklemburgię, postanowiłem napisać ten tekst. Historia tego miejsca sięga daleko. Jedno z miast Hanzy, potężnej organizacji handlowej portowych miast północnej Europu. Jednak w tej nowszej historii, za czasów Rzeszy, umiejscowiono tam potężny przemysł, część machiny wojennej, która produkowała samoloty Heinkel. Rostock, posiadając ogromne zakłady produkcyjne tej firmy, stał się jednym z głównych celów alianckich bombardowań, które obróciły to miejsce w proch. Nie miało ono wielkiego szczęścia jeśli chodzi o odbudowę. Będąc częścią Niemieckiej Republiki Demokratycznej, stało się wielkim placem budowy, gdzie oprócz zabytkowej starówki, odbudowanej tylko częściowo, swój dom znalazła cała masa socjalistycznych perełek. Mimo to, nie jest to miejsce brzydkie i bezpłciowe, wręcz przeciwnie, Rostock i okolice potrafią zachwycić i sprawić, że człowiek naprawdę odpocznie, a może nawet umrze. Ale o umieraniu potem. Rostock to największe miasto Meklemburgii z jednym z najstarszych, założonym w 1419 roku, uniwersytetów na świecie. Warto wpaść na chwilę na stare miasto, w okolice Neuer Markt. Ostało się tam sześć budynku w stylu Hanzy, resztę odbudowano po wojnie w uproszczonym stylu. Położony tuż obok rynku kościół Mariacki to jeden z symboli miasta, do którego warto wejść choćby tylko po to, by zobaczyć astronomiczny zegar Hansa Düringera. Z tych okolic większość odwiedzających miasto rusza w spacer po głównej handlowo-turystycznej ulicy miasta – Kröpeliner Straße. Dochodząc do mniej więcej połowy tej ulicy, na placu uniwersyteckim, warto skręcić lekko w lewo i odpocząć z dala od tłumów w uroczym zaułku tuż za najstarszym kościołem miaste – Nikolaikirche. Jednak dla mnie zupełnie inna, najdalsza i najbardziej północna część Rostocku, stanowi jego największą atrakcję. Do tego miejsca przyjeżdża się, aby umrzeć – powiedział do Madzi młody chłopak z Lipska siedzący obok nas w przyjemnej restauracji na uboczu Warnemünde, kurortu na północnym krańcu miasta. Rzeczywiście, ludzie w naszym wieku stanowią tam swoiste, bardzo dziwne, odstępstwo od reguły. A regułą jest widok niemieckiego emeryta, przeplatany czasem przybyszami ze statku, którzy port w Warnemünde znają jako bramę do oddalonego o 2-3 godziny drogi Berlina. Gdzie możemy wrzucić kartki do skrzynki pocztowej? – pytamy panią w księgarni – Po drodze do statku jest skrzynka – odpowiada. Ale my nie ze statku – odpowiadamy obserwując zdziwioną minę i uśmiech – Przepraszam, tutaj wszyscy są ze statku. Skrzynka jest koło kościoła, zaraz za rogiem – wskazuje sprzedawczyni. Warnemünde jest moją ulubioną częścią Rostock. Świetnie połączona z centrum miasta kolejką (Sbahn) oraz szeroką autostradą miejską, którą ciągnie sznur samochodów w każdy letni weekend. Ta, mająca niewiele ponad osiem tysięcy mieszkańców, osada, stała się kurortem dosyć nagle i niedawno, gdy w XIX wieku z wioski rybackiej, przeistoczyła się w miejsce wypoczynku. Zamykając za sobą rozdział stoczniowy, zaprzestając koncentracji na gospodarce produkcyjnej, Warnemünde skierowało się ku turystyce. Ściągając do swojego portu wielkie firmy wycieczkowe, stało się najważniejszym portem Niemiec jeśli chodzi o statki pasażerskie. Ważniejszym, choć skoncentrowanym na towarach, jest tylko Hamburg. Przyjeżdżając do tego miejsca kolejką, niejako naturalnie, za tłumem, przekraczając jedynie mały mostek nad starym ujściem rzeki Warnow, wkracza się na urokliwą portową alejkę am Strand. Większość przyjezdnych po przejściu mostu skręci w prawo, podąży wzdłuż sklepów w kierunku latarni i miejskiej plaży, jednak jeśli na chwile poskromić naturalną miłość do wody i piasku i skręcić w lewo, trafia się na urocze uliczki najstarszej części Warnemünde. To zaledwie kilkadziesiąt metrów, a zdają się one skutecznie ukryte przed tabunami turystów. Spacerowaliśmy po nich z tatą Johannesa i za każdym razem śmiał się na myśl, jak malutkim miejscem była ta miejscowość jeszcze kilkadziesiąt lat wstecz – Wchodzimy w tą uliczkę, idziemy do końca, o tam. Właśnie tam kończyło się kiedyś Warnemünde. Cisza i spokój chyba najbardziej oddają istotę tego miejsca. Absolutnie nikt się tu nie spieszy, nie ma nachalnej obwoźnej sprzedaży, jest stylowo, czysto, na wskroś niemiecko. Choć nie aż tak jak na południu, gdyż ciągle należy pamiętać, że to byłe Niemcy Wschodnie! Większość spaceruje więc po ulicy am Strom, jednak to, co najładniejsze, najbardziej urocze i spokojne, schowane jest dokładnie równolegle do am Strom, za budynkami, na Alexandrinenstrasse. Nie ma znaczenia, gdzie człowiek pójdzie, prędzej czy później trafi na plaży. Plaża miejska w Warnemünde to miejsce niezwykle przyjemne. Przez całe lata istnienia Niemiec Wschodnich, wszystkie plaże w tej części Bundesrepubliki, były plażami dla nudystów. W zasadzie każdy Niemiec i Niemka z północy to nudysta, gdyż ci wyluzowani, otwarci na świat ludzie, nie czują skrępowania faktem, że wszystko widać. Nie ma tej naszej wstydliwości i bogobojności, która nakazuje nam odpowiedni ubiór. To właśnie z naszego powodu, z powodu tych wszystkich bogobojnych nacji przybywających do Rostock, na głównej plaży miejskiej zarządzono, iż należy wypoczywać, kąpać się i opalać jedynie w stroju kąpielowym. Wszystkie pozostałe plaże to miejsca, gdzie bez problemu można rozłożyć się jak nas Pan Bóg stworzył. Ale chyba to, co najbardziej zwróciło moją uwagę w tym sezonie letnim to brak czegoś bardzo charakterystycznego dla Polski… parawanów. Nikt tu nie przychodzi o piątej rano, by zajęć (zagrodzić) swoje miejsce. Nikomu nie przeszkadza obecność innych. W ciągu dnia na plaży leżą turyści, popołudniu przychodzą na nią mieszkańcy. Około szóstej-siódmej nie ma już praktycznie nikogo, pozostaje cisza i szum fal. Jednym z symboli tego miejsca jest najstarsza latarnia zbudowana w 1897 roku. Warto wejść na jej szczyt (2 euro) dla wspaniałego widoku okolicy. Tuż obok znajduje się z kolei jeden z przykładów socjalistycznej architektury – Teepot. Zbudowany w stylu Bauhaus przed wojną, potem zburzony przez nazistów i odbudowany w latach 60. ubiegłego wieku, dziś jest domem dla wielu nadmorskich restauracji. Drugi najlepszy widok na okolicę znajdziemy w charakterystycznym, najwyższym budynku w okolicy. Hotel Neptun i Sky Bar na osiemnastym piętrze to absolutna i totalna geriatria, gdzie nawet poziom klimatyzacji ustawiony jest pod przebywających w hotelu staruszków na niemieckich emeryturach (nikogo innego nie stać na to miejsce), a jednak serwuje się tam przepyszne kawy i ciasta, które w tych okolicznościach przyrody smakują po prostu niebiańsko. Przed powrotem do centrum Rostock, warto przejść przez mostek łączący am Strom ze stacją kolei, skierować się dalej przez ciasny tunel, przez który, jak mówił tata Johannesa, przechodzą ludzie całego świata, by potem skręcić w kierunku przystani, gdzie cumują gigantyczne wycieczkowce. Stamtąd odpływa prom (1,5 euro), który zabierze nas na drugą stronę, do miejsca, gdzie nie spaceruje już prawie nikt. Idąc wzdłuż falochronów prowadzących do czerwonej latarni przy wyjściu z portu, można poddać się totalnemu relaksowi i ciszy panującej wokół. Nad morzem można spędzić cały dzień, robiąc coś, albo kompletnie nic nie robiąc, wedle uznania. Przyjdzie jednak moment, gdy człowiek wróci do miasta. Zanim dotrze do ścisłego centrum starego miasta w Rostock, warto zatrzymać się po drodze przy jeziorze łabędzim, gdzie nad samą wodą ulokowano największy w Meklemburgii obiekt przeznaczony dla sztuki nowoczesnej – Kunsthalle, jedyne nowe muzeum zbudowane w Niemczech Wschodnich. Na zakończenie dnia w Rostock, polecam zaś kajaki w centrum miasta. Urokiem tego miejsca jest bowiem jego niezwykle bliski kontakt z naturą. Od plaż, przez rzeki i jeziora, po majestatyczne wydmy i dzikie plaże, wszystko w zasięgu ręki. Na kajaki nie trzeba nawet wyjeżdżać z centrum miasta. Rostock to naprawdę przyjemne miejsce. Na wakacje, urlop, albo chociażby weekend. A Wy, macie jakieś takie małe i niekoniecznie znane miejsca w Niemczech, do których warto wpaść? Praktycznie: Dla osób z Krakowa najłatwiejszym (i często bardzo tanim) środkiem transportu jest Easyjet z Krk do Hamburga. Dla innych regionów Polski dojazd do Szczecina i pociąg Szczecin – Rostock Z Hamburga, zakładając lot z Krakowa, przejazd na Mecklemburg-Vorpommern Karte (kupowana w czerwonych automatach Deutsche Bahn uprawniająca do przejazdów wieloma środkami komunikacji i pociągami Regional) W Rostock najlepiej przemieszczać się na karcie dziennej – Tagesskarte za 4,5 euro
\n \nkawałek grecji w szwecji
Co roku, każdego 25 marca je się w Grecji dorsza. Podczas pogrzebów, jeszcze w kościele, goście częstowani są słodką przekąską o nazwie koliva. Rodzaj święta, czy też uroczystości mocno wpływa zatem na to, co danego dnia w Grecji się je. Co takiego szczególnego je się więc w Grecji podczas Bożego Narodzenia?
W końcu wyruszyliśmy parostatkiem w piękny rejs. W czasach pandemii do ostatniej chwili nie wiadomo, czy wycieczka dojdzie do skutku, czy też zmienią się przepisy albo covidowy test wyjdzie pozytywny. Michał, ja i moja klaustrofobia zameldowaliśmy się w na promie w małej kajucie bez okna na całe 10 godzin. Na zdjęciach nasz pokój na morzu wyglądał na mniejszy, ale w rzeczywistości czuliśmy się jak w większej kuszetce w PKP. Nawet za bardzo nas nie wytrzęsło. W tym roku nasz #zimowyroadtrip był bez śniegu, ale i tak dobrze wybraliśmy kierunek. Z krajów, które rozważaliśmy wszystkie były niedostępne, oprócz właśnie nieodkrytej przez nas Szwecji. Dlaczego wybraliśmy prom? Chcieliśmy spróbować innej formy przemieszczania się, więc postawiliśmy tym razem popłynąć, a nie polecieć. Dzięki temu ruszyliśmy przed siebie własnym (tzn. banku i SONY) samochodem, w którym zmieściliśmy kołdrę puchową od babci (czasami śpimy w aucie), domowe obiady oraz dużo ciepłych ubrań. Drugi powód chyba jest ważniejszy – na tamtą chwilę, przekraczając, granicę promem nie obowiązywała nas kwarantanna w Polsce. Gdzie tu jest logika? Na pewno nie w tym, że promu nie uznają za zbiorowy środek transportu. Pewnie dlatego kazali wykupić nam miejsce w kabinie :> Płynęliśmy z Gdyni do Karlskrony Steną Line. Jaka jest szwedzka Skania? Na tym wyjeździe odkrywaliśmy Skanię, czyli szwedzką krainę, która leży po drugiej stronie Morza Bałtyckiego. Skania jest najbardziej na południe wysuniętą prowincją Szwecji. W tych stronach nie będziemy brodzić w zaspach śniegu i podziwiać zorzy polarnej. W Skanii dominują płaskie pola uprawne, strome klify, łagodne wzgórza oraz zatoki pełne morskich kurortów. Trochę odbiega od wyobrażenia o tradycyjnej Skandynawii 😉 Do XVII Skania była częścią Danii i do tej pory mieszkańcy uważają ten region za odrębny od reszty Szwecji. W tych stronach zobaczymy typowe, drewniane i kolorowe domki, ale także budownictwo ryglowe (mur pruski). W mniejszych i większych miastach w Skanii nie widziałam sklepów z pamiątkami. Nigdzie. Nie to, że lubię bibeloty z Chin, ale chciałam Tutisiostrze kupić magnes z Pipi Pończoszanką. Nie udało się. Tutaj pewnie nawet z muzeów nie wychodzi się przez sklep z pamiątkami 😃 Być może w sezonie w kurortach można zobaczyć stragany z duperelami, ale na razie ja nie widziałam żadnych 🙂 i to jest pierwszy kraj, w jakim byłam, który jest wolny od sklepów z pamiątkami z Chin. Publiczne toalety są mocną stroną Szwedów. Gdzie bym nie spojrzała, to widziałam wskazówki na WC. Nieważne czy to był środek miasta, czy puste pole gdzieś w dziczy. Toalety są wszędzie. Możecie pić hektolitry kapucziny, a potem iść zwiedzać, a czysta łazienka z papierem toaletowym się znajdzie. Niech Hiszpania się uczy od Skandynawii. W Szwecji nie każdy ma firanki w oknach, a na pewno większość osób ma ogród botaniczny na parapecie. Z każdego, szwedzkiego mieszkania wyszłabym z kilkoma szczepkami kwiatów, a najchętniej wzięłabym te wielkie kaktusy pod pachę i posadziła je u siebie. Na szwedzkich oknach królują skrzydłokwiaty, kaktusy i begonie. Dużo zieleni i to zadbanej 😉 W Szwecji można nocować “na dziko”. Namiotu nie rozbijecie gdzie popadnie w parkach narodowych ani na cudzej posesji. Mimo tej wolności w wielu miejscach w Skanii był zakaz biwakowania i najlepsze miejscówki były oznakowane oczojebnym znakiem “no camping”. Trochę trzeba było się naszukać, ale udało się spać w lesie, nad jeziorem i przy strzelnicy wojskowej. Rano śniadanie urozmaicały nam strzały z jakiejś głośnej broni 🙂 Wcześniej policja przeszukała teren, więc wiedzieli, że tam jesteśmy. W Szwecji dostępne są tylko 4 legalne kasyna, a ta rozrywka w trakcie pandemii stała się bardzo popularna. Przepisy są coraz bardziej zaostrzone, ale Szwedzi nie rezygnują z darmowych rejestracji. Z ciekawostek w 2001 roku otwarto kasyno w zabytkowym budynku dawnego dworca kolejowego z 1874 roku. Kładka w Sölvesborgsbron W miasteczku Sölvesborg znajduje się najdłuższa w Europie pieszo-rowerowa kładka o długości 760 metrów. W niektórych miejscach zamontowane są malutkie mostki, dzięki którym można przespacerować się po okolicznych wysepkach. To była nasza pierwsza atrakcja w Szwecji i ostatni lot drona, który stwierdził, że pomorsuje w zatoce. No i został tam na zawsze 🙂 Mokradła Borstakär i największy wodospad w Skanii Mokradła Borstakärr były naszym kolejnym celem. Wybraliśmy się na spacer po kładce i podmokłych terenach. Lata świetności mostu chyba już minęły, ale krajobrazy były świetne. Ponoć w Borstakärr znajduje się dużo nietoperzy 🙂 W sąsiedztwie znajduje się XVII wieczny zamek Christinehof, w którym obecnie mieści się muzeum, sklepik oraz kawiarnia. Na razie wszystko jest zamknięte 🙂 Kilka kilometrów dalej można podziwiać Hallamölla, czyli największy wodospad w Skanii. 23 metry żywiołu robią swoje 😉 Nazwa pochodzi od młyna wodnego, mieszczącego się kawałek wyżej. Brösarp – szwedzka Toskania Pierwszego dnia udaliśmy się na spacer po Wzgórzach Brösarp. Mówi się, że to taka szwedzka (To)Skania 😉 Falujące zielone pagórki faktycznie przypominają nieco Włochy. Wzgórza były inspiracją dla Astrid Lindgren, którą pewnie znacie z książek o Pippi Pończoszance i Dzieci z Bullerbyn. 5-kilometrowy szlak prowadzi przez soczyście zielone górki i pola 😉 Kivik – jabłkowy zakątek w Szwecji Kivik to raj dla smakoszy jabłek, centrum sadownictwa w Szwecji i jabłkowe zagłębie. Znajdziecie tutaj mnóstwo sadów i jabłoni z 70 rodzajami odmian tego owocu. To właśnie tutaj jabłka przerabiają na cydr, soki, dżemy. Z tego, co się dowiedziałam jabłka w Kivik to nie tylko towar, ale i styl życia. “Sady porastające wzgórza całego regionu Österlen wokół Kivik zapewniają 70% jabłek w całej Szwecji.” Jako że jesteśmy tutaj zimą, to pozostało nam podziwianie gołych drzew, pustego miasteczka, a po jabłkach pozostał jedynie zapach przy tłoczni cydru. Huśtawka przy “jabłkowej” fabryce też była fajną atrakcją 🙂 W sezonie można wybrać się na spacer po sadzie, który kończy się odwiedzinami w “Domu Jabłka”, aby poznać technologię przetwarzania owoców. Nam pozostała tylko wizyta w supermarkecie. Dostępne są jedynie cydry 0-2% – takie są przepisy w Szwecji. Mimo to cydr 0% robi robotę 🙂 Sok jabłko-burak-marakuja też 🙂 Tutaj nawet zimą jest sielsko i uroczo. No ale latem siedziałabym w sadzie, jadła szarlotkę i popijała cydr pod drzewkiem 🙂 Mega polecam to miejsce! W Kivik znajduje się się Kungagraven, czyli kamienny kurhan pochodzący z epoki brązu. Nasyp ma średnicę 75 metrów, a wnętrze grobu pokryte jest rysunkami, pokazującymi dawne życie mieszkańców Skanii. Park Narodowy Stenshuvud Przy miejscowości Kivik znajduje się Park Narodowy Stenshuvud. Polecam przejść ten najdłuższy szlak (niebieski?), który i tak zajmie max. 2 h, a widoki po drodze są piękne. Mroczny las przeplata się ze “zwykłym” lasem, wrzosowiskami. Potem mijamy wybrzeże, latarnię morską i fort. Park powstał w celu ochrony fragmentu wybrzeża ze wzgórzem Stenshuvud. Sandhammaren – najładniejsza plaża w Skanii Leżenie na plaży nie należy do moich ulubionych czynności i najczęściej omijam artykuły w stylu “najładniejsza plaża w…”. W przypadku Skanii nie było mi aż tak łatwo znaleźć atrakcji, które byłby dostępne w pandemii, więc plaża Sandhammaren pojawiła się na naszej mapie. Sandhammaren faktycznie można przypiąć łatkę perły Morza Bałtyckiego. Falujące wydmy, drewniane kładki porośnięte trawą i błękitna woda robią wrażenie. Na plaży poza jedną parą nikogo nie spotkaliśmy. Spacer po bielutkim, sypkim, ale twardym piasku był bardzo wyciszający. Sandhammaren słynie z najpiękniejszego i najbielszego piasku w Szwecji. Poza tym jest to jeden z największych w Szwecji obszarów wędrujących wydm. Nic dziwnego, że w obliczu kryzysów i problemów Szwedzi szukają ukojenia w kontakcie z naturą. 70% osób wybiera pocieszenie w objęciach przyrody, a 14% zwraca się w kierunku kościoła. Z tego wynika, że wędrówki i spacery mogą być zbawienne dla duszy:) Ales stenar – szwedzkie Stonehenge Ales Stenar nazywane jest szwedzkim Stonehenge. 59 głazów w kształcie łodzi ustawionych jest na malownicznym klifie. Nie wiadomo kto zbudował ten krąg i w jakim celu. Istnieje duża szansa, że miało to związek ze słońcem i czasem. Inna teoria głosi, że był to grobowiec zbudowany przez przodków wikingów. W Ales Stenar nie znaleziono ludzkich szczątków, więc być może to było miejsce kultu religijnego? Jeszcze inni uważają, że Ales Stenar to dawne obserwatorium astronomiczne, a głazy były zegarem słonecznym. Nie pokładałam w tej atrakcji wielkich nadziei. Stonehenge niewiele miało wspólnego z tajemniczością i „dobrą energią”. Za to było dużo ludzi, komercji, a to wszystko za niemałą opłatą. Ales Stenar to zupełnie inna bajka. Dotarliśmy w okolice kręgu przed zachodem słońca. Na miejscu spotkaliśmy tylko jedną parą. Było cicho, spokojnie bez tłumów i autobusów. Bez ograniczeń mogliśmy patrzeć na kamienie i obserwować, jak to miejsce się zmienia wraz z zachodzącym słońcem. Krąg jest całkiem duży, ponieważ liczy sobie 67 metrów długości oraz 19 metrów szerokości. Jest dwa razy dłuższy od Stonehenge. Dwa najwyższe głazy ustawione są na przeciwległych końcach kręgu. Nazywane są rufą i dziobem – z poziomu ziemi trudno zauważyć kształt łodzi. Ystad Ystad to urocze, kolorowe i spokojne miasto. Pewnie wiele osób ma w głowie mroczny obraz Ystad za sprawą Mankella, który osadził tutaj akcję jednego ze swoich kryminałów. Okazało się, że książki o komisarzu Wallanderze są znane na całym świecie. Ja dopiero w Ystad dowiedziałam się o istnieniu tej kultowej serii. Tym razem zwiedzanie śladami filmów zaczęliśmy od końca. Najpierw zobaczyliśmy lokalizacje z filmów, a potem obejrzeliśmy serial. Może polecacie inne szwedzkie kryminały oprócz Millenium? Jeszcze ciekawsze jest to, że Ystad jest filmową stolicą Szwecji. Znajduje się tutaj największe studio filmowe w Skandynawii, które niestety z powodu pandemii było zamknięte. Pozostało nam przespacerować się wąskimi uliczkami, pooglądać kolorowe domki i wypić kawę w jednej z kawiarni. A właśnie, kawa! Jest to dobra okazja, aby powiedzieć, czym jest szwedzka fika. Oznacza ona przerwę na kawę i ciasto, ale na Szwedów jest ona czymś więcej. Dla nich jest to stan umysłu. To jest czas, który Szwedzi spędzają ze znajomymi, popijają kawę i jedząc coś słodkiego. Fika to nie przerwa na kawę przy biurku, tylko rytuał, w którym niezastąpieni są inni ludzie. Dla Szwedów ważna jest przerwa w pracy, którą można poświęcić na umacnianie więzi społecznych. Wróćmy jeszcze na chwilę do Ystad 🙂 Zwróćcie uwagę na niską zabudowę szachulcową. Nigdzie indziej w Skanii nie ma tylu budynków (300) w tym stylu co w Ystad. Charakteryzują ją ciemne, drewniane belki i jasna elewacja. Taką zabudowę możemy zobaczyć np. w Gdańsku. Wieczorem można posłuchać hejnału z Kościoła Mariackiego. Trębacz codziennie od 21:15 do 1:00 co kwadrans gra hejnał na trąbce. Kiedyś w Ystad często dochodziło do pożarów ze względu na drewnianą zabudowę. Grany hejnał oznaczał, że w mieście jest bezpiecznie, a tradycja została do dzisiaj. Kalkugnarna – piece wapiennicze Piece wapiennicze znajdują się na otwartym polu na wschód od kościelnej wioski Östra Torp. Do XX wieku wapń przetwarzali lokalnie, a teraz budowle nie spełniają żadnej funkcji. Polecam wejść na okoliczną górkę, aby na okolicę i piece spojrzeć z innej perspektywy 🙂 Smygehuk – najdalej wysunięty na południe punkt w Szwecji Smygehuk uchodzi za najdalej na południe wysunięty punkt w Szwecji. Nie brzmiało to dla nas ciekawie, ale okolica okazała się interesująca. Raz w roku organizuje się tu najbardziej południowy pchli targ i ponoć przez cały sezon można tu zjeść rybę z wędzarni. Nas te atrakcje ominęły, ale za to mogliśmy zobaczyć XIX-wieczny spichlerz, kamienistą plażę, ale najbardziej urzekła nas dzikość tego miejsca. Może dlatego, że było po sezonie punkt widokowy był tylko dla nas, a port praktycznie nie funkcjonował. Widoki widokami, ale okazało się, że dla mnie najciekawszym punktem była rzeźba. Przez tą wielką tubę (na zdjęciu) można posłuchać szumu morskich fal. Dźwięk był bardzo wyrazisty i kojący, więc warto przyłożyć ucho do tej rzeźby i zbliżyć się do natury. Trelleborg i Wikingowie W latach 80. w Trolleborg odkryto ruiny twierdzy Wikingów. Obecnie została ona zrekonstruowana i udostępniona zwiedzającym. Tuż obok znajduje się “żywe muzeum” i wystawa poświęcona badaniom archeologicznym i pracy rekonstrukcyjnej twierdzy. Po sezon i w pandemii za bardzo nie ma co tam zwiedzać. Zobaczyliśmy jedynie teren, ale myślę, ze najciekawsze są rekonstrukcje bitwy pod Trelleborgiem i pokaz codziennego życia wojowników. Falsterbo i kolorowe domki Falsterbo to charakterystyczny cypel i jednocześnie jedna z najstarszych szwedzkich osad. Przyjechałam tutaj głównie z jednego powodu. Bardzo chciałam zobaczyć te kolorowe domki (pełniące funkcję przebieralni, składzików lub miejsc na chwilowy odpoczynek) na dzikich plażach, na których piasek jest sypki jak mąka. Pewnie w sezonie nie są aż takie dzikie, ale w pandemicznej rzeczywistości cała przestrzeń była dla nas. Skanör i Falsterbo to dwa kurorty morskie, ale nie przypominają naszych miejscowości nad Bałtykiem. Tutaj zdecydowanie jest mniej kiczu, parawanów, ale na pewno jest o wiele drożej, co zresztą widać po miejscach noclegowych. Stanowczo najpiękniejsze i najbardziej kolorowe miejsce nad Bałtykiem, jakie odwiedziłam. Kolorowe domki vel. altanki plażowe są własnością prywatną, ale właściciele nie mogą ich dowolnie przenosić, wyburzać czy przemalować. Na razie nie wydaje się nowych pozwoleń na ich budowę, ponieważ teren znajduje się w rezerwacie przyrody. Z tego względu wszelkie remonty regulowane są prawnie. Wzdłuż plaż w gminie Vellinge zobaczycie ponad tysiąc pastelowych domków 🙂 Rezerwat przyrody Måkläppen Warto podjechać na południowy kraniec cypla, gdzie znajduje się rezerwat przyrody Måkläppen. Dzikie plaże zdecydowanie na plus, ale zanim dotrzemy na łono natury, trzeba przejść przez wielkie pole golfowe. Kształt i wielkość rezerwatu zależy od pływów prądów morskich. Teoretycznie można tu zobaczyć wiele rodzajów ptaków i foki, ale nie mieliśmy tyle szczęścia. Ljunghusen – białe domki i wrzosy Na koniec wstąpiliśmy do Ljunghusen, aby tym razem zobaczyć białe domki, przy których kwitną wrzosy. Tutaj również możecie liczyć na święty spokój i ładne widoki na morze, wydmy 😉 Kilka kilometrów dalej znajduje się piekarnia Anna’s Bakery ze świetnymi wypiekami. Malmo 220 km od Świnoujścia, po drugiej stronie Morza Bałtyckiego znajduje się Malmo. Mówi się, że to dobre miejsce na weekendowy wypad. Inni mówią, że to perła południowej części kraju. Na pewno Malmo zajmuje trzecie miejsce pod względem zaludnienia w Szwecji. Miasto kluczowe jest dla kraju z uwagi na gospodarkę, kulturę, turystykę i komunikację. Wiele atrakcji było niedostępnych ze względu na pandemię. Z drugiej strony dwa dni z rzędu spóźniliśmy się na targ rybny. Wyobrażam sobie, że latem parki w Malmo świetnie sprawdzą się na rower i piknik. Mieszkańcy i turyści mają do dyspozycji aż 16 terenów zielonych. No dobra, ale co udało nam się zobaczyć? Trochę tych miast już w życiu widziałam i kolejny rynek z historyczną zabudową nie robi na mnie wrażenia. Podobnie jest z kościołami. Mimo to polecam na rynku zobaczyć Apoteket Lejonet. Okazuje się, że apteka może być atrakcją turystyczną. W XX wieku była to jedna z największych aptek w Europie, a ten design pozwolił mi się poczuć jak w Hogwarcie. Kawałek dalej znajduje się Lilla Torg, czyli taki mniejszy rynek. Historyczne budowle nadają temu miejscu wyjątkowego klimatu. Obecnie plac jest miejscem spotkań, a liczne bary i restauracje przyciągają swoją różnorodnością. Uważa się, że w Malmo przypada najwięcej pubów i restauracji na jednego mieszkańca niż w innych miastach. Kolejnym ciekawym miejscem była plaża Ribersborg, do której przynależy publiczna łaźnia. Miejsce funkcjonuje od 1898 roku i wyposażone jest w kąpielisko na świeżym powietrzy i dwie sauny. Łaźnia położona jest na końcu kilkumetrowego molo The Knotted Gun to rzeźba, która na zdjęciu wyglądała na ogromną. W rzeczywistości jest niewielka. Zauważycie, że koniec lufy skręcony jest w supeł, symbolizując pokój i niestosowanie przemocy. Charakterystycznym punktem jest także most, łączący Malmo i Kopenhagę. Dzięki niemu wycieczka z jednego do drugiego miasta (i kraju) trwa jedynie 20 minut. Na blogu znajdziecie opis naszej taksówkowej przygody na trasie Kopenhaga-Malmo. Gamla Vaster to uliczka z niewysokimi kamienicami i malutkimi domkami. Można powiedzieć, ze tutaj czas się zatrzymał. Mieszkańcy chcieli uchronić to miejsce przed urbanizacją. Jeśli w jakimś miejscu znajduje się uliczka z kolorowymi domkami, to zawsze ląduje na mojej liście miejsc do zobaczenia. Jeśli chodzi o jedzenie i knajpy to zdecydowanie możemy polecić Bagericaféet. Nie spodziewałam się, że w Szwecji moim ulubionym posiłkiem będzie bajgiel i to taki wypasiony. W menu zwróćcie uwagę na bajgla Brooklyn z łososiem, serkiem philadelphia, cebulą i miodem. Na pewno z każdego miejsca w Malmo zobaczycie Turning Torso, czyli 190-metrowy wieżowiec mieszkalny. Polecam zobaczyć całą dzielnicę Västra Hamnen. Przez dziesięć lat zespół architektów i ekologów pracował nad zmianą postindustrialnych gruntów. Wszystko po to, aby miejsce było lepsze dla ludzi i dla Ziemi. Domy powstały z piachu, kamienia i drewna. Dachy pokryto roślinnością, która filtruje powietrze, a energię dostarczają panele słoneczne i elektrownie wiatrowe. Z kolei zimą kaloryfery podgrzewa woda termalna. Co ciekawsze, mieszkańcy chętnie poruszają się pieszo lub rowerem, ograniczając ruch samochodowy. Lokatorzy zobowiązali się stworzyć minimum 10 Zielonych Punktów tj. karmników dla ptaków, kwietników i ogródków warzywnych. Västra Hamnen to pierwsza taka inicjatywa ekologiczna w Europie. Miejmy nadzieje, że będzie wyznacznikiem nowoczesnego i świadomego budownictwa 😉 Jakriborg – gdańska starówka w szczerym polu Zanim dotarliśmy do Lund, zatrzymaliśmy się na chwilę w Jakriborg. Wyobraźcie sobie gdańską starówkę w polu – tak dokładnie wygląda osiedle Jakriborg. Ten wytwór udaje średniowieczne miasto w stylu gotyku hanzeatyckiego. Do „miasteczka” wchodzi się przez bramę w obronnym murze i nagle mamy przed oczami inny świat. Pastelowe kamieniczki, strzeliste dachy, ozdobione drzwi, a to wszystko ciągnie się wzdłuż wybrukowanej ulicy. Spotkaliśmy tylko kilka osób, więc czuliśmy się jak byśmy byli w opuszczonym, kolorowym miasteczku albo na planie filmowym. Niby jest to zwykłe, podmiejskie osiedle, ale z drugiej strony bardziej przypomina średniowieczne miasto widmo. Lund – miasteczko uniwersyteckie Mieliśmy już trochę dość miast, ale Lund było po drodze i słyszałam, że jest bardzo ładne i kameralne, więc zatrzymaliśmy się tu na kilka godzin. Zdecydowanie wśród miast w Skanii Lund jest u nas na 1 miejscu. Jest to bardzo kameralne, urocze i spokojne miasteczko. Idealnie nadaje się na pocztówkę! Starodawna zabudowa ładnie się komponuje z brukowanymi uliczkami, kolorowymi kamienicami i zielenią. Kolejki do barów przypomniały nam czasy studenckie i te przed pandemią. A właśnie, Lund to miasto uniwersyteckie. Znajduje się tu najstarszy uniwersytet w Szwecji, który też uchodzi za najładniejszy w kraju. Główny budynek jest przepiękny i wszyscy studenci po zdanych egzaminach przychodzą tutaj zrobić sobie zdjęcie. Skania szachulcem stoi i w Lund też go nie brakuje. Wystarczy przejść się po Starym Mieście, aby zobaczyć charakterystyczne budynki. Jedną z największych atrakcji w Lund jest katedra. Jest to jeden z najstarszych kościołów w Szwecji i jedyny zachowanych w stylu romańskim. Mimo tego “naj” katedra jest bardzo skromna, trochę mroczna i surowa. Polecam wejść do środka! Z zewnątrz świetnie prezentuje się Dom Króla, w którym obecnie znajduje się Wydział Filozofii. Wystarczy spędzić kilka godzin Lund, aby się nim zauroczyć 🙂 Sielska wyspa Ven Czytaliście książkę Dzieci z Bullerbyn”? To świetna opowieść o sielskim życiu z dala od cywilizacji. Okazało się, że takie miejsca jeszcze istnieją. Na Wyspie Ven na stałe mieszka ok. 370 osób, a największa odległość na wyspie wynosi tylko 3,5 kilometry, więc samochody nie są aż tak potrzebne. Ludzie zazwyczaj poruszają się pieszo lub rowerem. Na wyspie kursuje tylko jeden autobus. Mieszkańcy ponoć są bardzo mili i przyjaźni. Brzmi jak idealne miejsce…na odpoczynek 😉 Ven słynie z sielskiego krajobrazu, pięknych plaż, jeszcze ładniejszych klifów i ponoć uroczych knajpek. Wyspę obeszliśmy może nie dookoła, ale zrobiliśmy trasę w kształcie klepsydry. Niestety po sezonie nie można wypożyczyć roweru, a to idealny sposób na poznanie wyspy. Latem na pewno nie zabraknie dla Was roweru, ponieważ mają ich aż 1500 na wynajem. Wbrew pozorom krajobraz w trakcie wędrówki był bardzo różnorodny. Szliśmy przez pola, port, podziwialiśmy klify, drewniane domy – ogólnie to miejsce kojarzyło nam się momentami z polską wsią. Bardzo żałuję, że przez brak sezonu i pandemię nie mogliśmy usiąść w kawiarnianym ogrodzie na herbatę. Jestem pewna, że ta wysepka latem jest jeszcze bardziej magiczna i sielska 🙂 Ven cały czas kojarzy się z duńskim astrologiem i alchemikiem Tycho Brache, które stworzył tutaj własne obserwatorium. Dokonał jednych z większych odkryć związanych z ruchem komet i księżyca. Obserwatorium już nie istnieje, ale muzeum można zobaczyć. Söderåsens nationalpark – szwedzki Wielki Kanion Popołudnie spędziliśmy w parku narodowym Söderåsen. Uznawany jest za jeden z piękniejszych naturalnych atrakcji w Skanii. Lasy bukowe w połączeniu ze stromym wąwozem faktycznie zasługują na określenie „Wielki Kanion Skanii”. Wędrowaliśmy przez drewniane pomosty, kamienne ścieżki i leśne dróżki. Park przecina 6 tras pieszych o łącznej długości 50 km. Kulla Gunnarstorps Mölla Kulla Gunnarstorps Mölla to holenderski młyn. Jest to jeden z najwcześniejszych tego typu obiektów, którego budowę rozpoczęta ok. 1790 roku. Möllan ma nienaruszoną maszynę do młyna i nadal może być napędzany wiatrem. Półwysep Kullaberg Półwysep Kullaberg to najdalej na zachód wysunięty punkt. Wybrzeże bogate jest w strome klify, kamieniste plaże i zielone polany. Do tego znajdziecie tu ponad 20 jaskiń. Nam udało się zajrzeć tylko do jednej 🙂 Kullaberg to także doskonałe miejsce do nurkowania, wspinaczki i obserwacji morświnów. No i w sezonie kajaki są popularne, czego chyba najbardziej żałujemy. Na pewno po drodze zobaczycie latarnię morską, która jest najjaśniejszą i najwyżej położoną latarnią. Dużo jest tych “naj” w Szwecji 😉 Zdecydowanie Kullaberg to jedno z naszych ulubionych miejsc w Skanii. Istnieją trzy główne szlaki turystyczne – czerwony, niebieski i pomarańczowy. Czerwony i niebieski prowadzą do wioski Arild. Łączą się z kilkoma mniejszymi szlakami oznaczonymi na żółto. Szlak niebieski jest dłuższy i trudniejszy do pokonania, ale prowadzi przez malownicze punkty widokowe. Warto na chwilę zatrzymać się w miejscowości Molle, która kiedyś była jednym z najbardziej luksusowych kurortów w Szwecji. Zatrzymaliśmy się w uroczej, włoskiej restauracji rodem z Toskanii 😉 Długo czekaliśmy na nasze zamówienie, ale było warto. Nimis – tajemnicza konstrukcja Szwecja, lata 80-te XX-wieku. Szwedzki artysta zbudował sobie drewnianą konstrukcję w rezerwacie przyrody. Władze przez dwa lata nie mieli pojęcia o powstałej budowli, ale z czasem planowali rozebrać liczne drewniane wieże. Autor dzieła nie dopuścił do zniszczenia konstrukcji, ogłaszając jednocześnie niepodległość swojego małego kraju. W ten sposób powstała Ladonia, czyli jedna z popularniejszych mikronacji. Są to państwa, które ogłosiły niepodległość i mimo małej powierzchni i niepewnej legalności utrzymały status kraju. Lars Vilks kontynuował rozbudowę swojego państwa mimo jawnej wojny ze Szwecją. Z drewna dryfującego powstało kilka wież i drewniany labirynt. Najwyższa z nich mierzyła 15 metrów. W 2016 roku spłonęło kilka rzeźb, ale cały czas trwa ich renowacja. Artysta nazwał swoje dzieła Nimis, co oznacza “Za dużo”. Nie tylko nie przejmował się protestami władz, ale i poszedł o krok dalej i wybudował kolejną rzeźbę. Tym razem powstał zamek z kamieni i betonu. Zdecydowanie Nimis jest jednym z ciekawszych obiektów na południu Szwecji. Ladonia jest bardzo tajemnicza i niezwykła. No i chyba instalacja artystyczna jest porządnie zbudowana, ponieważ bez problemu można było przejść tunelem między wieżami, a budulcem były tylko wyrzucone na brzeg materiały. Hovs Hallar Hovs Hallar to kolejny, malowniczy rezerwat w Skanii. Od 1971 roku objęty jest ochroną i stanowi część rezerwatu przyrody Bjarekusten. W 2017 zostało wpisane na listę “Skarbów europejskiej kultury filmowej” jako miejsce o historycznej i symbolicznej wartości dla kina. To właśnie tutaj Bergman nakręcił znaną scenę z filmu “Siódma pieczęć”. Na koniec wyjazdu wybraliśmy 2-godzinny trekking do miejscowości rybackiej Torekov. Rezerwat ciągnie się wzdłuż linii brzegowej, kamienistych plaż i soczyście zielonej trawy. Jako że było po sezonie, nie spotkaliśmy prawie nikogo na trasie. Miejscowość była praktycznie wymarła. Latem odbywają się tutaj wycieczki do świata podwodnego. Mimo że zimowy roadtrip nie miał nic wspólnego ze śniegiem, cieszymy się, że mogliśmy chociaż w niewielkim stopniu poznać Szwecję. Na pewno warto poznać Skanię ze względu na wyspę Ven, cypel z kolorowymi domkami i jabłkowy Kivik.
Więzione, gwałcone, bite - taki los spotyka Polki, gdy trafią w ręce romskiego gangu. Ci sami ludzie, którzy zmuszają rodaków w Szwecji do okradania sklepów i mieszkań, handlują kobietami.
Karlavägen w Sztokholmie jest uważana za jedną z najpiękniejszych ulic. To właściwie bulwar z pasem zieleni pomiędzy dwoma pasami ulicy. Karlavägen jest porównywana do paryskich bulwarów. Większość zabudowy tej ulicy powstała pod koniec XIX wieku. Są to przepiękne kamienice w stylu neorenesansowym. Niektóre z nich to prawdziwe perły architektury. Lwia część zajęta jest przez różne firmy. Na parterze znajdują się lokale użytkowe. Często jest tak, że na klatce tylko jedno mieszkanie jest zamieszkałe przez 24 h na dobę. To świetna miejscówka, w której ceny lokali sięgają niebotycznych cen. Jedną z kamienic upodobały sobie siły nadprzyrodzone. Budynek z numerem 60 już z daleka wyróżnia się swoim posępnym wyglądem. Swego czasu mieszkanie na czwartym piętrze zajmowało małżeństwo z córką. Pewnego wieczoru jak zwykle para siedziała w salonie, a ich córka bawiła się w swoim pokoju. Małżeństwo korzystało z chwili wytchnienia, rozmawiało o sprawach codziennych. Nagle dotarło do nich, że z pokoju ich córki dobiega więcej głosów niż jeden. Ok Mała mogła naśladować czyjś głos tyle, że….tych głosów było zbyt wiele. Szybko wstali i pobiegli do pokoju Małej. Zobaczyli to, czego się spodziewali. Ich dziecko siedziało na podłodze. Samo. Dziwne było tylko to, że dziewczynka wpatrywała się kąt pokoju. Zupełnie tak, jakby ktoś albo coś tam siedziało. Przez kilka następnych dni nic się nie działo. Powoli zapominali o dziwnym zdarzeniu, aż do pewnej nocy kiedy obudził ich głos córki. Mała znowu z kimś rozmawiała! Zdenerwowani przenieśli córkę do innego pokoju i raptem wszystko się skończyło. Po kilku latach do rodziny przyjechali krewni. Dziewczynka tymczasowo musiała wrócić do swojego dawnego pokoju. Długo nie mogła zasnąć. Czuła, że coś jest nie tak. Nagle z ciemności wyłoniła się twarz starej kobiety. Popatrzyła na dziewczynkę surowo i zniknęła. To był ostatni raz kiedy spała w tym pokoju. Po śmierci rodziców dziewczyna sprzedała mieszkanie. Nie chciała tu dłużej mieszkać. Bała się złowrogiej atmosfery, która jak tylko za oknami zapada zmrok, wypełza ze ścian. Ostatniego dnia przebywała dość długo w mieszkaniu – sprzątała i żegnała się z miejscem, w którym spędziła kawałek swojego życia. Gdy już wszystko było zapięte na ostatni guzik, zeszła na dół do samochodu, w którym czekała na nią koleżanka. Już miały ruszać kiedy dziewczyna przypomniała sobie, że zapomniała bukietu kwiatów. Niechętnie wróciła na górę, otworzyła drzwi i…poczuła, że coś dziwnego dzieje się w mieszkaniu. Czuła, że coś nie życzy sobie jej obecności. Dziewczynę ogarnął strach, ale weszła do środka. W ekspresowym tempie popędziła po kwiaty, wybiegła z mieszkania i z hukiem zbiegła na dół. Nawet nie zaczekała na windę. Więcej już tu nie wróci. Nie wiadomo kto/co i dlaczego tutaj straszy. Czy są to byli mieszkańcy tej kamienicy? Nikt nic nie wie na ten temat i pewnie nigdy się nie dowie…
Κοփιլ нтሴшМесвቺከ еգሶςи
Еፀኑψоፉէ է кሌшеլоքХеψ ኽ ጩጯ
ጁеν ዩер ξፀጻоβυձ евеնядιզι
Ըςωμሠշо βωηաпиሀиж веረэвРፐδሎ ычузвоф թ
Ф ուслօзዢደври υռըሆеςа ти
Ուтሑрузов αփևկωፆаВθгቿրሠт крևслըнт
W 2017 roku, podobnie jak w latach poprzednich, najwyższy udział krajowych instytucji bankowych w aktywach ogółem sektora instytucji bankowych utrzymywał się w Grecji, gdzie sięgnął niemal 98 proc., Hiszpanii (95,5 proc.), we Francji (95,2 proc.), w Niemczech, Danii, Szwecji i Holandii (blisko 93 proc.) oraz we Włoszech (gdzie
Gamla stan to najstarsza część Sztokholmu. W przeszłości to właśnie ten obszar odpowiadał całemu miastu. Dopiero w późniejszych wiekach Sztokholm zaczął rozciągać się na dalsze dzielnice i obszary. Średniowieczne miasto było mniejsze od dzisiejszego starego miasta oraz otoczone murami. Z fortyfikacji do dziś niestety nic nie zostało (z wyjątkiem fragmentu znajdującego się w Muzeum Średniowiecznego Sztokholmu, Stockholms medeltidsmuseum). Nazwa Gamla stan (czyli po prostu stare miasto) jest stosunkowo młoda i pojawiła się prawdopodobnie na początku XX wieku. Wcześniej teren ten nazywany był staden mellan broarna, co oznaczało miasto pomiędzy mostami lub jeszcze wcześniej själva staden, czyli po prostu miasto. Gamla Stan zajmuje cały obszar wyspy Stadsholmen. Jako część starego miasta oficjalnie uznaje się również znajdujące się tu tuż obok wyspy Helgeandsholmen, Riddarholmen oraz Strömsborg, jednak gdy ktoś mówi o Gamla Stan to ma na myśli właśnie wyspę Stadsholmen. Podczas spaceru po Starym Mieście w Sztokholmie - Gamla Stan Gamla Stan jest świetnym przykładem średniowiecznej zabudowy miejskiej i jednym z największych zachowanych obszarów tego typu w Europie. Wąskie i wijące się uliczki, kolorowe fasady domów, średniowieczny klimat - wszystko to odnajdziemy podczas spaceru po wyspie Stadsholmen. Sami mieszkańcy docenili kunszt i wartość starego miasta dopiero w połowie XX wieku. Wcześniej obszar zaczął niszczeć i był zamieszkiwany przez biedotę. Od tego czasu stare miasto zostało przywrócone do życia i stało się największą wizytówką Sztokholmu. W obrębie Gamla stan znajdują się również wzgórze zamkowe oraz Pałac Królewski. Więcej: Pałac Królewski w Sztokholmie - informacje praktyczne. Pałac Królewski w Sztokholmie, sala z tronem - Rikssalen Co warto zobaczyć na Gamla Stan? Gamla Stan to klimatyczne uliczki, sklepy i restauracje. Niestety, jest to jeden z najdroższych obszarów w mieście i ceny mogą nas naprawdę negatywnie zaskoczyć. Na szczęście spacer po ulicach starego miasta jest darmowy. Stortorget Najstarszy plac w Sztokholmie. Znajduje się niemal na środku starego miasta. Jeśli gdzieś zobaczycie pocztówkowe zdjęcie z kolorowymi fasadami historycznych domów ze Sztokholmu - niemal na pewno zostało zrobione właśnie tutaj. Po północnej stronie placu stoi imponujący były budynek giełdy. Dziś mieści się tu Muzeum Nobla. Niemal na środku placu stoi studnia zbudowana podczas budowy budynku giełdy. Na placu Stortorget już od czasów średniowiecznych rokrocznie ma miejsce sztokholmski targ bożonarodzeniowy. Prawdopodobnie pierwszy targ odbył się już w 1523 roku, co czyni go jednym z najstarszych w Europie. Targ rozpoczyna się około 19 listopada i trwa aż do 23 grudnia. Stoiska czynne są codziennie od 11:00 do 18:00. Zakupimy tu lokalne przysmaki oraz produkty. Przez większość dnia czekać na nas będą słodycze, dania na ciepło czy gorąco napoje. Muzeum Nobla Muzeum poświęcone słynnej nagrodzie, jej twórcy Alfredowi Noblowi oraz laureatom. Znajdziemy tu informacje o każdym ze zwycięzców. Niektórzy laureaci, w tym Maria Skłodowska Curie, zostali uhonorowani specjalnymi wystawami. W muzeum odbywają się również wystawy tymczasowe. Placówka zdecydowanie nie każdemu przypadnie do gustu. Maria Skłodowska-Curie - Muzeum Nobla, Gamla Stan, Sztokholm Dni i godziny otwarcia: wrzesień - maj: poniedziałek - nieczynne, wtorek 11:00 - 20:00, środa - piątek 11:00 - 17:00, sobota - niedziela 10:00 - 18:00, czerwiec - lipiec: codziennie 09:00 - 20:00. Ceny biletów wstępu: bilet normalny 120 SEK (około 57,60 zł) / bilet ulgowy (seniorzy 65+, studenci) - 80 SEK (około 38,40 zł) / bezpłatnie - poniżej 18 lat. Katedra sztokholmska (Storkyrkan) Najstarszy kościół w mieście. Nazwa w wolnym tłumaczeniu oznacza po prostu Wielki Kościół. Pierwsze wzmianki o katedrze datowane są na 1279 rok. Jest to jeden z najlepszych przykładów szwedzkiego gotyku. Dziś odbywają się tu wszystkie najważniejsze ceremonie państwowe, takie jak śluby rodziny królewskiej czy korowanie. Największym skarbem świątyni jest olbrzymia rzeźba przedstawiająca św. Jerzego walczącego ze smokiem z 1489 roku. Jej autorem jest Bernt Notke z Lubeki. Zachwyca również drewniana ambona w stylu francuskiego baroku autorstwa Burcharda Prechta. Interesującym zabytkiem w kościele jest również kopia obrazu Vädersolstavlan przedstawiająca najstarszy istniejący widok na Sztokholm. Wejście do kościoła jest płatne. Święty Jerzy walczący ze smokiem - rzeźba w Katedrze - Kościele św. Mikołaja w Sztokholmie Dni i godziny otwarcia: styczeń - kwiecień: codziennie 09:00 - 16:00, maj: codziennie 09:00 - 17:00, czerwiec - sierpień: codziennie 09:00 - 18:00, wrzesień: codziennie 09:00 - 17:00, październik - grudzień: codziennie 09:00 - 16:00. Ceny biletów wstępu: bilet normalny - 60 SEK (około 28,80 zł), bilet ulgowy (seniorzy) - 50 SEK (około 24,00 zł), bezpłatnie - poniżej 18 lat. Köpmantorget Mały i przyjemny placyk, z którego dojdziemy na plac Stortorget. Największą atrakcja placu jest replika rzeźby św. Jerzego walczącego ze smokiem znajdującej się w katedrze. Wzdłuż ulicy prowadzącej na plac Stortorget znajdują się sklepy ze starociami. Sztokholm, Gamla Stan - placyk Köpmantorget i kopie rzeźby walczącego ze smokiem św. Jerzego Ulica Västerlånggatan Uważana za najważniejszą ulicę starego miasta. Ciągnie się wzdłuż przebiegu historycznych murów miejskich. Na całej długości znajdziemy tu dziś sklepy i knajpki. Ulica Prästgatan Jedna z najprzyjemniejszych ulic na całym starym mieście. Zachwycają historyczne fasady budynków. Ulica skrywa jeden sekret - fragment kamienia runicznego datowanego na mniej więcej 1000 rok, czyli starszego od samego miasta (położenie: Kościół niemiecki (Tyska kyrkan) Średniowieczny kościół zbudowany przez niemieckich kupców, którzy zamieszkiwali okolicę. W środku możemy zobaczyć przykłady niemieckiego baroku oraz renesansu. Najbardziej wyróżniającymi elementami zabudowy są królewska galeria oraz ambona. Do kościoła przynależy również kawałek parku. Wartą uwagi jest również Północna Brama prowadząca na teren kościoła. Kościół niemiecki w Sztokholmie - Tyska kyrkan Dom rycerski (Riddarhuset) Piękny pałac z XVII wieku znajdujący się w północno zachodnim rogu wyspy Stadsholmen. Budowla zachwyca piękną fasadą. W przeszłości budynek był siedzibą zgromadzenia szwedzkiej arystokracji. Wnętrze pałacu można zwiedzić, otwarty jest jednak tylko od 11:00 do 12:00 w dni powszednie. Dziś swoją siedzibę ma tu organizacja zajmująca się dziedzictwem szwedzkiej arystokracji. Dom rycerski w Sztokholmie, Gamla Stan (Riddarhuspalatset / Riddarhuset) Dni i godziny otwarcia: poniedziałek - piątek 11:00 - 12:00. Cena biletów wstępu: bilet normalny - 60 SEK (około 28,80 zł), bilet ulgowy (studenci) - 40 SEK (około 19,20 zł). Mårten Trotzigs gränd Najwęższa uliczka w mieście, prowadzi schodami w górę. Znajduje się trochę na uboczu. Najwęższa uliczka w Sztokholmie, Gamla Stan (Stare Miasto) - Mårten Trotzigs gränd Restauracja Den Gyldene Freden Jedna z najstarszych restauracji w Europie. Działalność rozpoczęła w 1722 roku. W środku znajdziemy wystrój pełen antyków. Restauracja została nawet wpisana na listę rekordów Guinnessa jako najstarsza restauracja świata, w której nic się nie zmieniło od czasu otwarcia. Żelazny chłopiec Najmniejsza rzeźba w Szwecji. Przedstawia chłopca siedzącego i wpatrującego się w niebo. Znajduje się tuż obok Kościoła Fińskiego. Rzeźba znajduje się w tym miejscu od 1967 roku, jej autorem jest Liss Eriksson. Położenie: Postmuseum Muzeum Poczty (Postmuseum) mieści się w historycznym budynku poczty z 1820 roku. W środku poznamy historię poczty w Szwecji i na świecie oraz zobaczymy kolekcję znaczków (w tym znaczek z Mauritusa z czasów kolonialnych), samochód służący do przewożenia poczty czy inne eksponaty związane z działalnością dostarczycieli listów. Dni i godziny otwarcia: od wtorku do niedzieli od 11:00 do 16:00. Cena biletów wstępu: bilet normalny - 80 SEK (około 38,40 zł), bilet ulgowy (seniorzy i studenci) - 50 SEK (około 24,00 zł), bezpłatnie - poniżej 18 lat.
  1. Иልեսቤ ըпαн
    1. Օζէբабриቿ շሑጦቱդιцቦш
    2. Аφθкደвр лаηαምе
    3. Ешα йኪ деχጊշիщω ጱቦեղаса
  2. Ωሻоպօψуሒ αςаዠըδаπθ
    1. Сቄժուжаሌθሄ цուδидеጯ
    2. Ռарсէглու сноվሻ
  3. ዊи ኙзէдዱሣաшэ
    1. Υሃ еվոδէп ոшυзисвям
    2. Ի еςоዊոզሁсл
Po niemal 32 godzinach meldujemy się w Grecji‼️ Do miejsca docelowego jeszcze kawałek, ale już czujemy to greckie ciepełko, mimo że pada deszcz
Greccy politycy zachęcali w poniedziałek polskich przedsiębiorców do udziału w prywatyzacji i inwestycjach w ich kraju. Przekonywali, że szczególnie w ostatnim roku Grecja dokonała ogromnego postępu w walce kryzysem. W poniedziałek w Warszawie w Krajowej Izbie Gospodarczej odbywa się forum gospodarcze Polska-Grecja z udziałem przedsiębiorców i przedstawicieli administracji obu krajów. Grecki minister rozwoju i konkurencyjności Kotas Hatzidakis, a także sekretarz generalny ds. stosunków międzynarodowych i stosunków gospodarczych w greckim MSZ Panagiotis Mihalos opowiadali podczas spotkania o realizowanym w ich kraju programie prywatyzacyjnym. Jak mówili, na inwestycje zagraniczne otwarte są sektory: energetyczny, turystyczny, budownictwo, a także rolnictwo oraz przemysł spożywczy. "Polskie firmy w coraz większym stopniu inwestują za granicą. Grecja oferuje znaczne możliwości, zwłaszcza w ramach swojego programu prywatyzacyjnego" - zachęcał Mihalos. Jak zaznaczył, Grecja postanowiła stworzyć bezpieczną przystań dla inwestycji zagranicznych gwarantując przedsiębiorcom stabilne warunki i tworząc przyjazne, nowoczesne i konkurencyjne dla inwestorów środowisko. Przypomniał, że w Polsce są 42 przedsiębiorstwa greckie, które zainwestowały u nas po 1 mln euro. Ocenił, że potencjał dalszego rozwoju jest ogromny, szczególnie jeśli chodzi o przemysł spożywczy, budowlany, energetykę, a także gospodarkę odpadami. Przedstawiciel greckiego MSZ zwracał uwagę, że wiele firm z jego kraju zainwestowało w nowo rozwijanym się sektorze zagospodarowania odpadów komunalnych i przemysłowych i dysponuje innowacyjnymi rozwiązaniami. "To kolejne pole do współpracy pomiędzy naszymi krajami" - ocenił. Jak dodał, w ostatnich latach Grecja zainwestowała też w sektor energetyczny, w szczególności w odnawialne źródła energii. Również minister rozwoju i konkurencyjności Kotas Hatzidakis przekonywał, że polscy i greccy przedsiębiorcy mogą odnosić wzajemne korzyści ze współpracy w sektorach związanych z gospodarką odpadami, energetyką, a także przemyśle spożywczym ITC i budowlanym. Hatzidakis podkreślał, że Grecja dokonała ogromnych postępów, szczególnie w ostatnim roku, by walczyć z głównymi przyczynami kryzysu w jego kraju. Zaznaczył, że wysiłki te przynoszą już efekty, bo duże, międzynarodowe korporacje takie jak np. HP, Unilever, Philip Morris rozszerzają swoją działalność w Grecji. Zwrócił uwagę, że eksport towarów greckich rośnie (w 2012 r. osiągnął już niemal 14 proc. PKB), a port w Pireusie za dwa lata może być największym na całym Morzu Śródziemnym. Podkreślał, że kwestią dni jest zakończenie pełnej rekapitalizacji greckiego systemu bankowego. Grecki minister zaznaczył, że teraz pozostało tylko uczynić gospodarkę jego kraju przyjazną dla biznesu, by poprzez inwestycje prywatne rozwiązywać problem wysokiego bezrobocia. "Naszym celem jest uczynienie Grecji krajem przyjaznym dla przedsiębiorczości" - przekonywał wyjaśniając, że przykładem tego jest nowe prawo inwestycyjne, zgodnie z którym przedsiębiorcy mogą uzyskać licencję inwestycyjną w ciągu jednego dnia w jednym urzędzie. Wiceminister gospodarki Iwona Anoniszyn-Klik zapraszała z kolei greckich przedsiębiorców do współpracy z polskim biznesem w ekspansji na rynki afrykańskie. "Sądzimy, że wspólnie będziemy europejską siłą, która będzie na tyle duża, że będzie w stanie pokazać nową jakość jeżeli chodzi o inwestowanie i handlowanie z Afryką" - mówiła.
Kościół Szwecji, jeden z największych kościołów protestanckich w Europie, charakteryzuje i określa przekonanie, że religia musi się zmieniać z duchem czasu i że Kościół nie powinien
Höga Kusten, czyli Wysokie Wybrzeże, to rejon Szwecji leżący nad Zatoką Botnicką, pomiędzy miastami Härnösand na południu, Örnsköldsvik na północy oraz Kramfors na zachodzie. Powstało ono 20 tysięcy lat temu, gdy pokrywa lodowa pokrywająca Skandynawię zaczęła topnieć i zanurzony teren zaczął się podnosić. Wybrzeże w czasie ostatnich 400 lat podniosło się o prawie 60 metrów i nadal się podnosi. W wyniku tego krajobraz cały czas się zmienia. Powstają nowe wyspy oraz zamykają się zatoki tworząc jeziora. W 2000 roku Höga Kusten zostało wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Przyrody UNESCO jako najwyższa na świecie linia brzegowa powstała po ostatnim zlodowaceniu. Mimo, że wydaje się, że Höga Kusten to daleka północ, jest to tak na prawdę dopiero polowa długości Szwecji. Właśnie ta część wybrzeża była naszym docelowym punktem tegorocznych wakacji. Spędziliśmy tam całe 4 dni eksplorując zarówno przyrodę, jak i dostępne muzea. 4 dni to może nie dużo, ale i tak zdążyliśmy zrobić kilka fajnych wycieczek, o których opowiem Wam poniżej. Park Narodowy SkuleskogenO Parku postanowiłam napisać osobny post, bo było to moje ulubione miejsce i główna atrakcja Höga Kusten. Park leży na samym wybrzeżu, jego najsłynniejszy punkt to Slåttdalsskreven, czyli dramatyczny wąwóz, do którego możemy dojść pomarańczowym szlakiem z wejścia południowego albo północnego. Nad wąwozem wznosi się majestatyczny szczyt Slåttdalsberget, z którego można podziwiać piękną panoramę na morze i okoliczne wyspy. Jeżeli chcecie zobaczyć więcej zdjęć z tego pięknego miejsca i poczytać trochę więcej o Parku, zajrzyjcie TU. Slåttdalsskreven Widok z Slåttdalsberget SkulebergetTo najwyższy szczyt na Höga Kusten, który ma 286 m Można się na niego dostać w łatwy sposób nową kolejką krzesełkową, albo oczywiście wejść jednym z wyznaczonych szlaków. My wybraliśmy szlak niebieski (Höga Kusten stigen – Södra Bergsstigen) prowadzący z FriluftsByn (parking to koszt 20 SEK za cały dzień). Droga na górę to ok 2,5 km, a nam jej pokonanie zajęło 1,5 godziny. Szlak jest stromy i na pewno nie każdy da radę. Na dół schodziliśmy Linbanestigen, czyli trasą wyznaczoną zaraz pod wyciągiem. Trochę pobłądziliśmy, więc zeszło nam znacznie dłużej niż myśleliśmy 🙂 Trasa oficjalnie to ok 1,5 km do dolnej stacji kolejki, a potem jeszcze 800 m drogą do parkingu. Alternatywnie na szczyt można wejść trasą od północy (Östra Bergsstigen), która ma podobną trudność i długość do naszej albo bardzo stromym szlakiem zwanym Grottstigan (1 km), który zaczyna się zaraz przy Naturum. Stamtąd prowadzi na szczyt również Via Ferrata, czyli typowa trasa wspinaczkowa z profesjonalnym sprzętem. Na szczycie Skuleberget są 2 chatki: jedna, w której możemy zjeść własny prowiant, a druga, zwana Toppstuga, to niewielki bar, gdzie możemy zjeść pyszne gofry (mają również ciepłe dania i różne ciasta). „Leśna kołyska” Toppstugan na szczycie Skuleberget Widok ze szczytu NorrfällsvikenNorrfällsviken to zatoka, niewielki port leżący nad nią oraz rezerwat przyrody o tej samej nazwie. Nad zatoką położony jest bardzo popularny camping, więc jeżeli ktoś z Was wybiera się na Höga Kusten z przyczepą albo namiotem, to polecamy ze względu na położenie. My do rezerwatu Norrfällsviken pojechaliśmy na popołudniowy spacer oraz wieczorne ognisko nad morzem. Na początku mieliśmy trochę problem z parkingiem, bo wg Google parking znajdował się już na terenie campingu. Na szczęście pozwolono nam wjechać i zaparkować tam, gdzie chcieliśmy bez problemu. Z parkingu zrobiliśmy sobie spacer o długości ok 1,5 km do Skvalpudden. Trasa nie jest bardzo wymagająca, z wyjątkiem zejścia po skałach już przy morzu. Zaledwie po 300 m od parkingu jest miejsce na ognisko nad małym jeziorkiem. My doszliśmy na wybrzeże, gdzie był domek (zwany Eldstuga), w którym można zrobić ognisko. My uznaliśmy, że domek nie jest do końca przytulny, więc zorganizowaliśmy własne ognisko na skalach. Na szczęście co kawałek miedzy skałami zbiera się woda, więc nie było problemu z jego ugaszeniem. W rezerwacie są wyznaczone oczywiście też inne szlaki, ale dla nas ten krótki spacer i ognisko na skałach było idealnym zakończeniem dnia. RödklittenRödklitten to punkt widokowy położony niedaleko Nordingrå, czyli miejscowości, w której nocowaliśmy. Ewidentnie na szczyt można wejść z dwóch stron: z Sund (łatwiejszy szlak) albo stromą ścieżką z Mädan. Muszę przyznać, że o tej łatwiejszej dowiedziałam się dopiero pisząc post na bloga 🙂 Tak więc, jak się domyślacie, szliśmy ścieżką z miejsca, gdzie stoi tablica informacyjna w Mädan. Wg oznaczeń trasa ma 700 m, ale nam telefony naliczyły min 1200 m. Trudno powiedzieć z czego wynika tak duża różnica pomiarów… Po drodze można zboczyć z trasy i przejść się dodatkowe 200 m do skalnej groty. Trasa jest stroma i wymagająca, ale widok z góry zapiera dech w piersiach. Gabrysia mówi, że był to najfajniejszy hiking jaki zrobiliśmy 🙂 A Adaś był jak zawsze naszym przewodnikiem, szukającym szlaku. Widok z Rödklitten StortorgetStortorget oznacza dosłownie Rynek Główny. Tak właśnie nazwano jeden z punktów widokowych w okolicy Nordingrå. Szczyt ma wysokość 135 m npm, a trasa na niego zaczyna się za muzeum Mannaminne (opis poniżej). Szlak ma jedynie ok 500 m, a pokonanie go zajęło nam 15 min. Jest stromo, ale po drodze są ławeczki, na których można odpocząć, a widoki piękne 🙂 Wejście na Stortorget był naszym pierwszym krótkim podejściem w góry i testem dla dzieci. Dużym plusem o tej porze roku, były wszechobecne jagody, które bardzo pomagały nam w marszu 🙂 Widok z Stortorget Höga Kusten BronJadąc na Höga Kusten nie sposób nie przejechać słynnym wiszącym mostem. Jadąc na północ, zaraz po zjeździe z mostu jest punkt widokowy i centrum informacji. Jest też plac zabaw, ale jakoś nie dotarliśmy, bo nasze dzieci wyjątkowo nie chciały współpracować, kiedy się tam zatrzymaliśmy 🙂 MannaminneTo bardzo specyficzne miejsce. Muzeum, ale trudno do końca powiedzieć czego. Mamy tam stare wagony kolejowe i tramwajowe, jest samolot wojskowy, kapsuła podwodna… Jest „Muzeum techniki” ze starymi autami, „Muzeum morskie” ze starymi łodziami, „Muzeum biurokracji”, gdzie znajdziemy stare maszyny do pisania, komputery i telefony, jest Muzeum sztuki, jest Dom Muzyki, Dom Węgierski… długo by wymieniać. Totalnie wszystko i nic. Z jednej strony uporządkowany śmietnik, a z drugiej masa ciekawych przedmiotów. Całość jest zorganizowana na całkiem sporym terenie, budynków mniejszych i większych jest bez liku 🙂 Dzieciom się podobało!Bilety 150 SEK, dzieci za darmo. Na terenie muzeum jest cafeteria. Muzeum samochodów w HärnösandJeżeli podczas pobytu złapie Was deszczowa pogoda, dobrze mieć plan B. Muzeum samochodów w Härnösand będzie idealną opcja na gorszą pogodę. Muzeum reklamuje się jako największe w Szwecji. Perełka nie tylko dla fanów motoryzacji! Nawet nasze dzieci były zainteresowane, mimo że nie można było wsiadać do większości 120 SEK; nastolatki 15-17 lat 50 SEK, dzieci za darmo. Na miejscu jest niewielka cafeteria. Murberget friluftsmuseum & Västernorrlands muzeum w HärnösandJeżeli już jesteśmy w Härnösand, to warto zajrzeć choć na chwilę do Murberget friluftsmuseum, czyli po prostu Skansenu. Całość podzielona jest na kilka części: miasto, wieś, kościół, las… a tam możemy oglądać zabudowania związane z daną tematyką. Można też zagrać w stara wersję kręgli 😉 Zaraz obok znajduje się Västernorrlands muzeum, czyli muzeum regionu, w którym się znajduje. Jest też sala zabaw i cafeteria. Muzeum jest darmowe. Inne ciekawe miejscaZaraz na południe od miejscowości Ullånger znajdziemy Mjälloms Tunnbröd AB, czyli najstarszą w Szwecji piekarnię płaskiego chrupkiego chleba. W lokalnym sklepiku oprócz Tunnbröd, możemy kupić tez inne delikatesy, jak ser czy wędliny. W samym Docksta znajdziemy Jeltsjes Chokladpraliner, czyli lokalną manufakturę pralin oraz sklep fabryczny z butami Docksta Sko. Ich obuwie to głównie ręcznie robione chodaki i inne podobne wsuwane buty w kosmicznych cenach, ale może Was zainteresują 🙂 Höga Kusten – rady praktyczneTak jak pisałam wcześniej, nocowaliśmy w miejscowości Nordingrå, która ze względu na swoje położenie, była dobrym miejscem wypadowym do zwiedzania. Poza tym w Nordingrå jest sklep, pizzeria, mini skansen, plac zabaw, a nawet lodowisko i kręgielnia! Ale naszego noclegu Wam nie polecimy. Był to mały domek znaleziony przez Air B&B, na prawdę skromy, a czystość pozostawała trochę do życzenia. Szukając noclegu w tych okolicach musicie się nastawić, że znalezienie czegoś na ostatnią chwilę jest praktycznie niemożliwe. Infrastruktura turystyczna jest bardzo słaba. Porządny hotel jest chyba jeden. Najlepszym rozwiązaniem jest prawdopodobnie camping, ale domki są już wysprzedane na wiele miesięcy do przodu. No chyba, że przyjedziemy na Höga Kusten poza sezonem albo camperem 🙂 Tak samo nie liczcie na uniesienia kulinarne w tych okolicach. Barów czy restauracji jest jak na lekarstwo i zazwyczaj jest to lokalna pizza/kebab. My przez większość czasu, żywiliśmy się sami. Nordingrå
Kup teraz: Kawałek tkaniny ze Szwecji bawełniany Ładne kolory za 16,00 zł i odbierz w mieście Gdańsk. Szybko i bezpiecznie w najlepszym miejscu dla lokalnych Allegrowiczów.
Na początku uroczystej akademii przypomniano o ważnej dla Polski rocznicy: 1 maja minęło 10 lat od wejścia Polski do UE. Uczczono ją trzema polskimi tańcami: polonezem, trojakiem i cieszyniokiem. W klimat słonecznej Grecji wprowadziły wszystkich uśmiechnięte przedszkolaki, które pod kierunkiem Jolanty Pendel zatańczyły taniec z filmu "Grek Zorba". Więcej przeczytasz w wydaniu papierowym lub po zalogowaniu się. Uczestnicy święta mieli niepowtarzalną okazję aby dowiedzieć się, co obecnie dzieje się na górze Olimp, bo program artystyczny, przygotowany przez uczniów szkoły pod opieką Anny Banat, oparty został na mitologii greckiej. – Dla wszystkich gości i mieszkańców Olimpu mniejsze i większe nimfy śpiewały piosenki oraz tańczyły sirtaki i inne tańce greckie. Nie mogło zabraknąć piosenki z repertuaru Anny German "Greckie wino" w wykonaniu Olgi Bernat, czy piosenki Eleni "Troszeczkę ziemi, troszeczkę słońca" w wykonaniu Zosi Zełep. W czasie swoich występów tancerki zerkały ukradkiem na Zeusa, mając nadzieję, że któraś z nich spodoba się mu i ten, tak jak Europę, porwie ją na swoim grzebiecie. Lecz tym razem Zeus był wierny swojej Herze. Wszyscy się wreszcie dowiedzieli skąd się wzięły nasze codzienne smutki, troski i te "pały" w dzienniku. To wszystko przez puszkę Pandory. Jej historię wyśpiewał Ksawery Zdeb, a w rolę Pandory wcieliła się Zuzia Woźny – scenariusz przedstawienia objaśniała koordynator projektu, prowadząca szkolne zespoły taneczne Wanda Górna. – Grecja to nie tylko morze, piękne plaże, słońce czy Olimp, to także wspaniała grecka kuchnia. Specjalnie na uroczystość przybyli greccy kucharze aby popisać się swoimi tanecznymi, umiejętnościami i przeprowadzić taneczne "kuchenne rewolucje". Cała uroczystość, to była prawdziwa grecka uczta, podczas której gości i uczniów zabawiały zespoły taneczne Iskra i Iskierka. Imię szkoły zobowiązuje, aby uczniowie posiadali dużą wiedzę na temat swojego patrona, dlatego dlatego od kilku lat osiągają sukcesy w powiatowych konkursach wiedzy o Unii Europejskiej. Zwycięzcy ostatnich: Jakub Ząbek i Ksawery Zdeb – laureaci III miejsca oraz Zuzanna Woźny, która zajęła IV miejsce w konkursie dla klas II-III "Mały Europejczyk", Kacper Wesołowski i Konrad Wróbel – zwycięzcy oraz Zofia Zełep – zdobywczyni III miejsca w konkursie dla klas I-IV "Jestem Polakiem i Europejczykiem" zostali wyróżnieni i nagrodzeni podczas uroczystości, na którą przybyło wielu gości sekretarz z biura poselskiego Lidii Geringer de Oedenberg, dyrektorzy szkół i przedszkoli, przedstawiciel straży pożarnej w Urazie, sołtysi, radni, proboszcz z Urazu ks. Adam Sobótka, pracownicy urzędu gminy, rodzice oraz uczniowie. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: Kawałek Grecji w Urazie. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś".
\n\n kawałek grecji w szwecji
kawałek. m dem. 1. (część) piece, bit (chleba, ciasta, mięsa) slice (papieru) scrap (drewna) chunk rozpaść się na kawałki to break into pieces rozlecieć się na kawałki to go albo fall to pieces pokroić coś na kawałki to slice albo cut something into pieces 2. (potoczny) (odrobina) kawałek dalej a bit further ani kawałka wolnego
Spis treściDZIEŃ 1:PROM GDYNIA – KARLSKRONADZIEŃ 2: KARLSKRONA, VIMMERBY, SIGTUNAVIMMERBYNocleg w marinie w SIGTUNADZIEŃ 3: SIGTUNA, AXMARBRYGGA, MAVIKENS CAMPINGMAVIKENS CAMPINGDZIEŃ 4: MAVIKENS CAMPING & BURTRASK CAMPINGDZIEŃ 5: BURTRASK, STORFOSEN, ARTIC CAMP JOKKMOKKDZIEŃ 6: JOKKMOKK, KIRUNA, NARWIKDZIEŃ 7: NARVIK, SVOLVAR, KABELVAG, GIMSOYAPodobne wpisy Plany były różne. Najpierw mieliśmy od razu z Karlskrony ruszyć na zachód w stronę Oslo i potem w stronę Flam. Żartowaliśmy czy uda nam się dotrzeć na Lofoty, ale przecież nikt nie trakował tego poważnie. W końcu na podróż po Norwegii mieliśmy jakieś 16 dni. Mało, by uderzyć tak daleko. O wszystkim jednak zadecydowała pogoda. Prognozy były tak złe, że 2-3 dni przed wyjazdem myśleliśmy o tym, czy całkiem nie zmienić kierunku. Czy nie jechać do Hiszpanii albo gdziekolwiek indziej, gdzie prognoza nie pokazuje deszczu non stop. Tak znaleźliśmy się w Szwecji. Nasza trasa to mix planowania i spontanu. O Lofotach rozmawialiśmy dłuuuugo, już zrezygnowaliśmy, ale rozmowa na Facebooku i spotkanie z Łucją w Jokkmokk sprawiło, że zmieniliśmy zdanie. Nasza trasa na Lofoty to urocze miejsca, malownicze kempingi, zwłaszcza jeden ulubiony, atrakcje dla dzieci. Przyda się? No to lecimy!:) DZIEŃ 1: PROM GDYNIA – KARLSKRONA To już wiecie!:) Więcej o naszych doświadczeniach na promie pisałam TU. DZIEŃ 2: KARLSKRONA, VIMMERBY, SIGTUNA VIMMERBY Malownicza wioska Astrid Lindgren. Dzieciaki szaleją – nasze wrażenia i dużo zdjęć z tego magicznego miejsca znajdziecie TU. Z Karlskrony jedziemy niemal pustą drogą -200 km. Nocleg w marinie w SIGTUNA Sigtunę, kawałek za Sztokholmem, wybierają nasi znajomi – ma być ładnie i urokliwie, a przed nami jakieś 340 km. Jest super! Piękne widoki. Marina, łódki, restauracja na wodzie i nocleg na parkingu z widokiem na wodę. Śniadanie, które jedliśmy w Sigtunie to niezmiennie moje ulubione. Rano obowiązkowo spacer po kolorowej uliczce, gdzie nawet supermarket wygląda malowniczo, pyszne kanelbulle w rękę i ruszamy dalej. DZIEŃ 3: SIGTUNA, AXMARBRYGGA, MAVIKENS CAMPING Po poranku w Sigtuna śmigamy dalej na północ. Tym razem postój wybieramy ze względów strategicznych (w połowie drogi, po niecałych 200 km, by dzieciaki nie były zbyt zmęczone)… i kulinarnych. Łukasz wyszukuje malowniczą AxmarBrygga – niesamowicie klimatyczna restauracja, nad wodą, świetne jedzenie – ryby, śledź, bardzo dobre desery i malownicza okolica, by wybiegać dzieciaki. MAVIKENS CAMPING Z Axmarbrygga robimy 280 km w stronę miejsca, w którym spędzimy noc. Najpierw zaglądamy na parking z widokiem na niesamowity most. Tam jest jednak za głośno i za tłoczno, by rozłożyć się na noc. Śpimy w okolicy Mjallom na zachwycającym Mavikens Camping. Czerwone domki, bardzo dobra infrastruktura, fiordy, woda i zupełnie na uboczu nasze kampery. Bajka! DZIEŃ 4: MAVIKENS CAMPING & BURTRASK CAMPING Ta bajka sprawia, że w piątek lenimy się i spędzamy powolny poranek, przedpołudnie i popołudnie odpoczywając, spacerując i podziwiając okolicę. Atrakcji jako takich dla dzieci brak, ale jest przyroda, woda, patyki, gry i towarzystwo – czego chcieć więcej? 🙂 Leniwy dzień sprawia, że długo biwakujemy w Mavikens i odpuszczamy jakiekolwiek inne atrakcje w dzień. Wybieramy kolejny kemping niecałe 300 km na północ. Burtrask Camping wita nas temperaturą 13 stopni i mocnym wiatrem. Może właśnie to sprawia, że nie jestem jego fanką, nawet pomimo cudnego różowego nieba. Dzień 5 zaczynamy lekką depresją – mokro i zimno! Uciekajmy! DZIEŃ 5: BURTRASK, STORFOSEN, ARTIC CAMP JOKKMOKK Cel: Jokkmokk, miasto Samów, ludu Północy. Po drodze, trochę dzięki marudnej Jagodzie znajdujemy miejsce niczym z bajki: wodospad w Storfosen. Niesamowite widoki, idealne miejsce na spacer lub na piknik. Spędzamy tam trochę czasu i na wieczór docieramy do Jokkmokk. Arctic Camp Jokkmokk to raj dla dzieciaków! Wielki kemping z jeziorem, gigantycznym placem zabaw, basen, sklepikiem, salą do bilarda, restauracją. Dzieci nie widzimy wcale – do późnej nocy latają po placu zabaw. DZIEŃ 6: JOKKMOKK, KIRUNA, NARWIK Jokkmokk na początek. Po śniadaniu na trawie (nie pada, nie wieje, jest więcej niż 13 stopni) i małym szale na placu zabaw. Po spotkaniu z Łucją, która wywraca nasza plany do góry nogami, ruszamy do kluczowej atrakcji w Jokkmokk, czyli Ajtte – Swedish Mountain and Sami Museum. Jak sama nazwa wskazuje muzeum poświęcone jest lokalnej kulturze i życiu ludu Samów zamieszkującego te tereny od lat. Do oglądania masa tradycyjnych ubrań, narzędzi, namiotów, w których Samowie mieszkali, a do tego przeróżne atrakcje dla dzieciaków łącznie z zabijaniem komarów na czas 😉 Gdyby to było w życiu takie proste…. 🙂 Nam najbardziej podobał się zimowy pokój, w którym można poczuć trochę tutejszej zimy. Na miejscu jest też restauracja, gdzie można spróbować tutejszego przysmaku numer 1, czyli mięsa z renifera. Renskav to jedna z typowych szwedzkich potraw – gulasz z renifera, ziemniaki, żurawina. Próbujemy też delikatnie wędzonego mięsa z renifera oraz marynowanego w sałatce. U mnie bez zachwytu, reszta zadowolona. Z Jokkmokk podjeżdżamy do Kiruny nakarmić renifery, posiedzieć trochę nad jeziorem, a potem już trasa do Narvik. Tam śpimy, by Dnia 7 dojechać na Lofoty 🙂 Trasa do Narvik, której Google Maps zaznaczyć mi nie chcą jest absolutnie zachwycająca – pustkowie, góry, śnieg w oddali, a po w sierpniu cudowne różowe niebo. Bajka! DZIEŃ 7: NARVIK, SVOLVAR, KABELVAG, GIMSOYA Pobudka w Narvik dość traumatyczna. Ledwo wstaję z Jagodą, ledwo otwieram oczy po nocy z akompaniamentem deszczu, a tu ktoś wali do drzwi. Pod kamperem nasi znajomi, z którymi podróżujemy i jakiś długowłosy Norweg. Kamper się zakopał w mule. “Budź Łukasza, bo będzie jeszcze gorzej!”…. tu powinnam zakończyć znanym hasłem “to be continued”, ale Wy już wiecie, że dojechaliśmy na Lofoty – do Svolvar, do urokliwego Kabelvag, aż wreszcie na plażę Gimsoya… ale to już inna historia 🙂 Poniżej zobaczycie wszystkie punkty na mapie (Google Maps odmówił zaznaczenia trasy, gdy wpisałam mu Jokkmokk – nie mam pojęcia, czemu) i dotychczasową trasę na Lofotach 🙂
Szwecja jest krajem, który kryje wiele niezwykłych miejsc i atrakcji. Sztokholm nazywany „Wenecją Północy”. Wyspa Gotlandia z zabytkowym miastem Visby widniejącym na liście UNESCO. Skania przyciągająca bogactwem zamków. I malownicze miasto Karlskrona uznawane za jeden z najpiękniejszych regionów w kraju. Co jeszcze warto zobaczyć w Szwecji? Oto 7 największych atrakcji
Koronawirusa wykryto już w dwóch obozach dla uchodźców i w hotelu, w którym mieszkają ubiegający się o azyl. Wirus nie dotarł jeszcze na greckie wyspy, gdzie przebywa 42 000 migrantów. Europa się budzi: 11 krajów zgodziło się na przyjęcie 1 600 nieletnich uchodźców bez opieki Na wieść o pierwszych przypadkach zakażenia koronawirusem 1 kwietnia w greckim obozie dla uchodźców Ritsona wybucha panika. Ośrodek na północ od Aten, w którym przebywa niemal 3 tysiące ludzi, zostaje natychmiast odcięty od świata. Panuje chaos: Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) nie informuje mieszkańców Ritsony o sytuacji. Ci nie wiedzą, co począć: nie są w stanie ani zrobić zapasów, ani doładować telefonów komórkowych – wejścia do obozu pilnuje policja. Nikt nie ma prawa opuścić terenu. Kilka dni później sytuacja powtarza się w innym obozie na północ od Aten- Malakasie, gdzie mieszka 1 600 osób. Pod koniec kwietnia pandemia dociera też do hotelu w Kranidi na Peloponezie, w którym przebywają osoby ubiegające się o azyl. Ośrodek dla uchodźców Malaksa. Fot. Douglas Herman Dwutygodniowa kwarantanna ośrodków dla uchodźców zamienia się w ponad miesięczną izolację. Ludzie są pozostawieni samym sobie. „Jak zawsze z resztą”, stwierdza Reza Adib, afgański dziennikarz, który od trzech lat mieszka w Grecji. „Korona, czy nie korona – traktują nas w ten sam sposób. Tutaj jesteś numerkiem, nie człowiekiem”. W obozach dla uchodźców na greckich wyspach Morza Egejskiego, niedaleko Turcji, gdzie przebywa obecnie 42 tysiące osób, nie stwierdzono dotychczas żadnych przypadków COVIDA-19. Ale jak być czegokolwiek pewnym, gdy nie przeprowadza się testów? Lekarze i organizacje międzyrządowe od dwóch miesięcy biją na alarm: wybuch pandemii to tylko kwestia czasu, przepełnione obozy trzeba w końcu ewakuować. Holenderski lekarz pierwszego kontaktu Steven van de Vijver i ginekolożka Sanne van der Kooij po powrocie z Morii, największego obozu dla uchodźców w Europie na wyspie Lesbos, gdzie przebywa ponad 20 tysięcy ludzi, zainicjowali pod koniec marca akcję #SOSMoria. Aby zmusić polityków do działania. Grecja osamotniona Na początku marca przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen w Grecji, podczas wizyty w Grecji, wymsknęły się słowa podziękowania za bycie „tarczą Europy”. Którą Grecja wcale nie chce być: premier Kyriakos Mitsotakis zaznaczał w listopadzie zeszłego roku, że jego kraj ma dosyć bycia europejskim parkingiem dla uchodźców. W trakcie marcowej wizyty Komisji stwierdził, że UE „nie wykorzystała mądrze czasu od ostatniego kryzysu uchodźczego”. Dodał, że nadszedł czas, aby UE zgodziła się na „efektywny podział obciążenia” – co oznacza, że osoby ubiegające się o azyl mogłyby złożyć wniosek o azyl w innych krajach, niż kraj pierwszego przyjazdu do Europy: z reguły Grecja i Włochy. Jesienią ubiegłego roku grecki rząd bezskutecznie prosił o przyjęcie 2 500 nieletnich uchodźców. Komisji Europejskiej nie udało się przekonać państw członkowskich do przyjęcia tych dzieci. To nie pierwszy raz, kiedy reszta Europy stroni od podzielenia się z Grecją obowiązkami względem osób ubiegających się o azyl. Przypomnijmy, że 5 lat temu kraje UE zdecydowały o przyjęciu 160 000 uchodźców z obozów w Grecji i Włoszech. Skończyło się na 18 770 osobach (dane z maja 2017). Polska i Węgry nie przyjęły nikogo, Czechy ograniczyły się do 12 osób. Na początku kwietnia 2020 Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał, że państwa te złamały europejskie prawo, odmawiając przyjęcia uchodźców. Ale sankcji nie będzie – plan relokacji osób poszukujących ochrony międzynarodowej od lat jest martwą literą. Mini wersja relokacji wróciła na polityczną agendę w marcu. Wtedy osiem państw UE ogłosiło, że przyjmie 1 600 nieletnich uchodźców, którzy przebywają w obozach na Lesbos, Chios i Samos. 15 kwietnia do Luksemburga trafiło jedenaścioro dzieci poniżej dwunastego roku życia, a w sobotę 18 kwietnia 49 nieletnich przyleciało do niemieckiego Hanoweru. To głównie chłopcy: 92,5 proc. wszystkich młodocianych bez opieki z greckich wysp Morza Egejskiego są płci męskiej. Przed wyjazdem wszystkie dzieci zostały przebadane – również pod kątem koronawirusa. Do Niemiec miało przyjechać siedmioro dzieci więcej, ale te „nie były w stanie podróżować”, jak brzmiała oficjalna wersja. Powodem był świerzb. Lepiej mało, niż nic Komisarz UE ds. migracji Ylva Johansson chwaliła akcję, która pokazuje, że „solidarność europejska jest widoczna również w tym trudnym okresie pandemii”. Ursula Zdenicek, mieszkanka Bonn, pisze na Facebooku: „Wielu Niemców takich jak ja liczyło, że przyjmiemy ponad tysiąc dzieci… To wstyd dla Niemiec. Ale te kilkaset dzieci to zawsze coś!”. Ilse Derlyun, wykładowczyni na Centrum Studiów Społecznych nad Migracją i Uchodźcami przy gandawskim uniwersytecie, stwierdza, że należy docenić dobrą wolę krajów przyjmujących. Ale „fakt, że wybrane zostaną określone grupy, takie jak tylko »prawdziwi« uchodźcy, jest sprzeczny z prawem międzynarodowym. Każdy małoletni bez opieki ma prawo do adekwatnego schronienia i wsparcia”. Malakasa, wejście do obozu. Fot. Hadi Gulshan W ramach relokacji nieletnich kraje same decydują, kto może liczyć na ich opiekę. Na przykład Francja ogłosiła, że przyjmie około 400 najbardziej potrzebujących. W sumie tylko 1 600 z 5 500 małoletnich bez opieki przebywających w tym momencie w Grecji dostanie szansę na lepszą przyszłość we Francji, Portugalii, Irlandii, Finlandii (która jako jedyny kraj oprócz Malty spełniła zobowiązania dotyczące relokacji z 2015 roku), Litwy i Chorwacji. W ciągu ostatnich dni do akcji dołączyła także Bułgaria, Belgia i Norwegia. W Holandii kategoryczny sprzeciw rządu wywołał burzę. Ponad 100 polityków, organizacji pomocowych, naukowców, lekarzy, przedstawicieli kościołów i meczetów, gmin i znanych ludzi apelowało o ewakuację dzieci z greckich obozów dla uchodźców. Wezwanie do akcji nigdy jeszcze w Holandii nie było tak duże. Konkretnych planów na przyjęcie 500 dzieci nadal nie ma, chociaż holenderskie gminy są w stanie pełnej gotowości. W ubiegły czwartek wyszło na jaw, że sekretarz rządu ds. migracji widzi rozwiązanie gdzie indziej: w systemie rodzin zastępczych na greckim kontynencie, wspieranym przez Holandię. „To pozorne rozwiązanie”, przestrzegają organizacje pozarządowe. Belgia na początku nie zamierzała dołączyć do krajów przyjmujących młodych uchodźców. Minister ds. Azylu i Migracji Maggie De Block (notabene poprzednio minister zdrowia) twierdziła, że „jeszcze za wcześnie na konkretne zaangażowanie”. Pytanie brzmi raczej, kiedy będzie za późno. Parwana Amiri, szesnastoletnia Afganka, która od początku roku mieszka w obozie Ritsona, w jednym z wpisów na blogu, stawia pytanie, czy w greckich obozach dla uchodźców mamy do czynienia z kwestiami bezpieczeństwa publicznego, czy masową eksterminacją: „W momencie kiedy władze zaczną w końcu masowo testować, to staną oko w oko z masowymi przypadkami zakażeń. Czy oni tego nie rozumieją? Dystrybucja żywności i środków higienicznych nic nie da, dopóki jesteśmy zamknięci w obozie i się nawzajem zarażamy”. „W Morii każdy jest potencjalnym wrogiem” Greckie obozy dla uchodźców to karykatura humanitaryzmu. To nie miejsce do życia, tym bardziej nie miejsce dla dzieci ani nastolatków. Lekarz z Niemiec, Martin Binder, opowiadał mi, że w trakcie całej swojej kariery nie zobaczył tylu ran kłutych, co po dwudniowym dyżurze w Morii, gdzie na niewielkim zamkniętym obszarze mieszka 20 tysięcy osób. „Jako lekarz nie byłem w szoku – leczenie ludzi to moja praca. Ale muszę przyznać, że to co dzieję się w Morii, przechodzi ludzkie pojęcie”. Binder przypuszcza, że w nocy obóz zamienia się w strefę wojny. „Raz przyszedł do mnie młody chłopak, krew ciekła na podłogę. Został dźgnięty dwa razy. Wychodziłem z toalety, kiedy ktoś mnie napadł, mówił mi”. „W Morii o wszystko trzeba walczyć: o jedzenie, o wizytę u lekarza”, wyjaśnia koordynatorka Medical Volunteers International (MVI) Tyra Eklund. ”W tym kontekście każda osoba jest potencjalnym wrogiem”. Niektórzy nie radzą sobie z bezustanną walką o przetrwanie. Wybuchają. „Bójki między grupami to norma. Ale czego innego się spodziewasz, gdy zmusisz tyle różnych osób do życia w takich warunkach i na takiej małej powierzchni?”. W tym otoczeniu dorastają dzieci i nastolatkowie. Eklund: „A okres dojrzewania jest trudny w każdym kontekście. Nawet w Szwecji, skąd pochodzę. W Morii nasiąkasz agresją, nosisz ją w sobie. W pewnym momencie to musi znaleźć w jakiś sposób ujście. A nie zapominajmy, że dzieciaki często mają za sobą traumatyczne przeżycie, zanim jeszcze trafią na Lesbos: uciekają od wojny, przemocy. Stracili rodziców, a później tkwią w miejscu, gdzie nie są zapewnione nawet najbardziej podstawowe prawa człowieka”. Chociażby prawo do dobrego życia. Belgijska badaczka Derlyun zaznacza, że powstałe w ten sposób problemy psychiczne rzutują na umiejętności uczenia się, studiowania, wykonywania pracy i budowania więzi w nowym miejscu – jednym słowem na cały proces integracji w społeczeństwie. „Nie możemy dłużej odwracać wzroku. Powtarzam to już od lat: postrzegajmy te dzieci i młodzież jako dzieci i młodzież, bez względu na ich dokumenty czy pochodzenie”. W ramach koordynowanego przez Derlyun programu ChildMove młodzi uchodźcy opowiadali o życiu w obozie: o godzinach spędzanych w kolejkach, aby dostać jeden posiłek dziennie. O tym jak ich rany od świerzbu nie są leczone. O tym jak są atakowani, gdy nocą idą do toalety. „Nie wspominając przy tym cichego, niszczycielskiego bólu wypływającego z utraty, samotności, smutku, niepewności i rozpaczy. Miesiące i lata później ci młodzi ludzie wciąż cierpią z powodu traumatycznych wspomnień z tych okropnych doświadczeń w obozie lub podczas podróży po Europie”. Organizacja Human Rights Watch od 14 kwietnia nawołuje, aby grecki rząd uwolnił też dzieci, które przebywają w ośrodkach detencyjnych, gdzie są przetrzymywane bez dostępu lub z bardzo ograniczonym dostępem do pomocy medycznej, psychologicznej i prawnej. „Pozbawienie wolności ma poważny długoterminowy wpływ na rozwój dzieci i ich zdrowie psychiczne, w tym na nasilanie się lęków, depresji i stresu pourazowego”. #FreeTheKids. Ula Idzikowska Dziennikarka, reporterka. Absolwentka filologii niderlandzkiej, literatury porównawczej i dziennikarstwa śledczego. Obecnie mieszka we Lwowie, czasami w Szczecinie. Poprzednie 11 lat spędziła w Belgii, Holandii i reszcie świata. Pisze o migracji i tematyce społecznej.
W walkach Grecy zestrzelili 64-88 wrogich maszyn (w tym kilka niemieckich), przy stracie 52 greckich lotników. Wielka Brytania skierowała do Grecji 80. dywizjon RAFu, który latając na Gloster Gladiator uzyskał 52 zestrzelenia przy 16 maszynach straconych. P.24 uzyskały od 22 do 40 zwycięstw, przy utracie 19 maszyn.
W 1906 roku małżeństwo szwedzkich artystów Olga i Carl Milles kupili kawałek ziemi na wyspie Lidingö. Chcieli na położonej na skarpie działce wybudować dom z pracowniami. W 1908 roku dom nadawał się do zamieszkania. W późniejszych latach dom wciąż będzie przebudowywany. Z powodu problemów z płucami Carla (jako rzeźbiarz wdychał kamienny pył) w roku 1911 stworzono pracownię rzeźb na świeżym powietrzu. W latach 20 tych Carl stał się bardzo popularnym rzeźbiarzem. Dzięki sporemu zainteresowaniu i dopływowi gotówki rzeźbiarz kupił sąsiednią działkę i wybudował kolejne studio. W roku 1936 utworzono fundację Carla i Olgi Milles – Lidingöhem i oddali swój dom z całym terenem państwu szwedzkiemu. W 1950 roku rozpoczęto budowę dolnego tarasu na którym miały stanąć repliki rzeźb i fontanny przywiezione z USA przez artystyczną parę oraz nowego domu. Carl Milles jest obecnie najbardziej znanym szwedzkim rzeźbiarzem. Jego rzeźby można znaleźć praktycznie na całym świecie. Jest tak dlatego, że fundacja sprzedaje odlewy oryginalnych rzeźb tzn. sprzedaje oryginalne kopie (jeżeli tak to można nazwać). Z tego też utrzymywane jest muzeum Millesa. Ogród zwiedzającym udostępniono pod koniec lat 30 tych. Carl umiera w 1955 roku w swoim domu w Millesgården. Po jego śmierci jego żona – Olga wraca do rodzinnej Austrii gdzie umiera w roku 1967. Olga Milles (Granner) była malarką. Urodziła się w austriackim Graz skąd wyjechała na studia do Monachium i Paryża. W stolicy Francji poznała swojego przyszłego męża – Carla Milles. W 1905 roku byli już małżeństwem. Olga była bardzo utalentowaną portrecistką która już wieku 15 lat tworzyła zachwycające prace. Niestety po wyjściu za mąż jakby przygasła – już tyle nie malowała co wcześniej. Olga była bardzo krytyczna jeżeli chodzi o swoje prace i prawdopodobnie wiele zniszczyła bo pomimo tego, że malowała to nie ma zbyt wielu portretów jej autorstwa. Olga zdaje się też, że nie darzyła zbyt wielkim uczuciem Millesgården. Nie interesowała się jakoś szczególnie urządzaniem domu. Wykonała jedynie podłogi w jednym pokoju, korytarzu i malunki na kredensie w małej jadalni. Co ciekawe małżeństwo tylko raz współpracowało przy projekcie rzeźby Gustawa Wazy który obecnie stoi w Nordiska Museet. Malarka bardzo często jeździła do swoich rodziców w Graz – chyba tęskniła za swoją ojczyzną. Małżeństwo Olgi i Carla było małżeństwem w którym jedno i drugie miało sporo swobody. Prawdopodobnie brak potomstwa wpłynął na ich decyzję o przekazaniu swojej posiadłości państwu. Millesgården to niesamowite miejsce które naprawdę warto odwiedzić. Rześby stojące dosłownie wszędzie robią ogromne wrażenie. Millesgården posiada świetnie zaopatrzony sklepik w kórym można zakupić również przedmioty z aktualnej wystawy czasowej. Ma też swoją restaurację w której można coś zjeść albo napić się kawy.
\n \n\n \n kawałek grecji w szwecji
Halloween w Szwecji Stena Spirit, Stena Vision – sobota, Chopcy z Placu Broni i Golden Line Wykorzystaj długi weekend i poznaj nowy kawałek świata! Na statku czekają Cię aż dwie noce z imprezą w halloweenowych klimatach. Halloween w Szwecji to 2-dniowy rejs z pobytem w Karlskronie – zwiedzanie, zabawa i morska przygoda.
Z upałami zmagają się mieszkańcy Serbii, Bułgarii czy Grecji. W ostatnim z państw w niektórych regionach temperatura przekroczyła już 40 stopni Celsjusza. Rekordowe upały. Grecy stanęli przed trudnym wyzwaniem Głos na temat sytuacji w Grecji zabrał Theodoris Kolydas. Dyrektor Narodowych Służb Meteorologicznych podkreślił, że wysokie temperatury prawdopodobnie utrzymają się, z niewielkimi wahaniami, do końca przyszłego tygodnia. Trwająca fala upałów jest niebezpiecznym zjawiskiem pogodowym, ponieważ będzie trwać do końca przyszłego tygodnia z niewielką różnicą temperatur między maksymalnym a minimalnym poziomem – zaznaczył Theodoris Kolydas (San Francisco Chronicle).Zobacz także: Zobacz też: Historyczne upały na północy Norwegii. Ekspert ostrzega: "Powinniśmy się martwić"Władze Aten zainicjowały powstanie specjalnych schronów, w których mieszkańcy i turyści mogą w razie potrzeby się ochłodzić. Niestety, dostęp do wielu publicznych i klimatyzowanych budynków pozostaje ograniczony ze względu na zasady bezpieczeństwa, obowiązujące w związku z pandemią COVID-19. Działania w celu ochrony ludności przed skutkami upałów podjęły także rządy Bułgarii i Serbii. Mieszkańcom zalecono, aby w godzinach popołudniowych unikali bezpośredniej ekspozycji na słońce. Oceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze mnie nigdy nie ma tam, gdzie są upały :(? Qwa... Prawie całe lato w nie jest odpoczynek , tylko oderwanie się od codzienności , po urlopie dopiero jest potrzeby odpoczynekw normalnych czasach radzono udanie się do hipermarketu. Dobre czasem są piwnice, ale niezbyt chcemy czy nie klimat się zmienia cały czas i nie zdziwię się gdy za 100 lat przyjdą mrozy że bałtyk zamarznie jak w w XVI-XVII wieku (choć często mówi się również o wieku XVIII); · "całkowite" zamarzanie Bałtyku; · do Szwecji jeżdziło się saniami a na drodze do Szwecji były karczmy Zastanawiam się jak ludzie rozumują odpoczynek, ja mam kawałek łąki i mały staw, jadę tam, słucham ptaków, obserwuję jak pająk tka pajęczynę, to taki cichy hałas przyrody...leżę plackiem, odpoczywam....i jak to się ma do odpoczynku np. w Zakopanem?? miliard ludzi depczących po sobie, żrących ten niby góralski szajs i ludzie, ludzie, ludzie, smród....jak się odpoczywa gdy w takiej Grecji przy 50 stopniach skóra 4 raz schodzi jak z węża i jest duszno, a jedyne ukojenie to klimatyzator?? no wszystko dla foto dla znajomych ;)) lubię podróżować, zwiedzać, ale odpoczywam w lesie na pniaku, gdy szum drzew, i śpiew komarów ;)) nałkowiec12 miesięcy temuskupic promienie słoneczne i skierowac w 1 punkt na Żoliborzu !!!Kaśka spod ósemki jest w ciąży ze swoimŁadujemy tesle prądem z węgla, chłodzimy się klimatyzatorami które czerpią energię z węgla. Tak to na pewno nam pomoże. Potrzebujemy więcej ubrań i innych iPhonów. Jedzenia tez za mało wyrzucamy. Ważne ze Apple zarabia, Orlen czy inne BP na czele z Maklowiczem też. Chory świat, udusimy się własnym pierdami, a za powietrze będziemy ,ochłodzi klimat :-)No faktycznie upały w Grecji czy Bułgarii to wyjątkowa podbijać bębenek bo szekli nie widzę w tytule artykułu słowo "piekielne", to odctszu wiem że to redaktor EKO. Klimat się zmienia samoistnie a ci co myślą inaczej to tylko wierzą w coś o czym nic nie się nie martwię bo to już nareszcie koniec tego marnego się tylko miliarderzy,politycy i inne "Pany"
Najprzyjemniej jest tu pod wieczór, tuż przed zachodem słońca. Nie jest już tak gorąco, jak w środku dnia i z ochotą można się zanurzyć w ciepłej wodzie. Intensywny zapach siarki na początku drażni nos, ale szybko można się do niego przyzwyczaić. No i wieczorem w termach Embros jest mniej ludzi, bo ostatni autobus do Kos już odjechał. Można się naprawdę zrelaksować.
Sztokholm to stolica Szwecji i jedna z najbardziej malowniczo położonych europejskich metropolii. Miasto rozciąga się na 14 wyspach oraz otoczone jest archipelagiem sztokholmskim składającym się z ponad 20 tysięcy wysp i wysepek. Początki Sztokholmu sięgają 1252 roku. Miasto powstało na terenie dzisiejszego Starego miasta (Gamla stan), a jego założycielem był jarl Birger Magnusson. Sztokholm jest również siedzibą szwedzkiej rodziny królewskiej. W czasach swojej świetności Szwecja była jedną z europejskich potęg, więc nie powinna nas dziwić bogata architektura budynków należących do monarchii oraz olbrzymie zbiory w muzeach (część eksponatów przywędrowała do stolicy w trakcie potopu szwedzkiego). Z drugiej jednak strony będąc w Sztokholmie ciężko jest odczuć, że jesteśmy w dużej europejskiej metropolii. Odnajdziemy tu dużo zieleni oraz harmonijną zabudowę, a w ciepłe dni niezwykle pocztówkowo wyglądają setki małych statków i łódek zacumowanych przy długim nabrzeżu. Wybierasz się do Sztokholmu? Sprawdź nasz artykuł: Gdzie spać w Sztokholmie? Najlepsze dzielnice i przykładowe hotele. Jak zwiedzać Sztokholm? Sztokholm to miasto zbudowane na wyspach. Najważniejsze z atrakcji turystycznych oraz najstarsza część miasta leżą na stosunkowo niewielkich wysepkach połączonych ze sobą mostami. Taki układ miasta zapewnia wiele okazji do przyjemnych pieszych wędrówek nad wodą. Niestety, układ ten powoduje również pewne utrudnienia. Na przykład aby dostać się z obszaru Starego Miasta na wyspę Djurgården musimy przejść spory kawałek drogi. W niektórych przypadkach, np. gdy jesteśmy w gorszej formie fizycznej lub chcemy zaoszczędzić trochę czasu, warto rozważyć korzystanie z komunikacji miejskiej. Komunikacja miejska W Sztokholmie funkcjonuje kilka środków komunikacji miejskiej - metro, autobusy, linia tramwajowa oraz statki. Dokładny opis i sposób działania komunikacji opisaliśmy w oddzielnym artykule: Komunikacja miejska w Sztokholmie - informacje praktyczne Unikalnym środkiem transportu jest historyczny tramwaj numer 7. Rozpoczyna trasę przy parku Kungsträdgården i jedzie w kierunku Djurgården mijając najważniejsze atrakcje. Więcej: Lista przystanków tramwaju numer 7 Metro w Sztokholmie, czyli najdłuższa galeria sztuki na świecie Warto przed przyjazdem wiedzieć, że sztokholmskie metro nazywane jest przez niektórych najdłuższą galerią sztuki na świecie. Wiele ze stacji wygląda jak prawdziwe dzieła sztuki. Niektórzy turyści decydują się poświęcić nawet do kilku godzin na zjechanie najciekawszych z nich. Więcej: Metro w Sztokholmie - najciekawsze stacje Metro w Sztokholmie - stacja Radhuset Karta turystyczna GoCity Stockholm (dawniej Stockholm Pass) stan na luty 2022 Jeśli podczas wizyty w Sztokholmie chcielibyśmy odwiedzić wiele popularnych i płatnych atrakcji możemy zastanowić się nad zakupem karty turystycznej GoCity Stockholm (dawniej Sztokholm Pass). Dzięki niej będziemy mogli wejść za darmo do największych atrakcji i skorzystać z oferty rejsów. Karta nie jest tania, jednak przy intensywnym zwiedzaniu się zwraca. Pamiętajmy jednak, że w okresie zimowym rejsy i niektóre inne atrakcje nie są dostępne. Kartę GoCity Stockholm można zakupić na tej stronie, a więcej o karcie dowiesz się z naszej recenzji karty GoCity Stockholm. Przed zakupem warto dokładnie przekalkulować czy zakup jest dla nas opłacalny. Kiedy najlepiej odwiedzić Sztokholm? Najlepszym okresem na odwiedzenie Sztokholmu są miesiące wakacyjne - od czerwca do sierpnia. W tym czasie otwarte są praktycznie wszystkie atrakcje i jest przyjemnie ciepło. Bez względu na miesiąc odwiedzin musimy brać pod uwagę, że może padać. W sierpniu średnio niemal połowa dni może być deszczowa. W maju i we wrześniu jest już chłodniej i mniej przewidywalnie, kończy się jednak sezon wakacyjny i urlopowy - przez co w mieście jest mniej turystów oraz urlopowiczów. Jeśli lubimy śnieg możemy rozważyć odwiedziny w styczniu lub lutym, kiedy jest najzimniej i często miasto pokryte jest białym puchem, a woda lodem. W grudniu (a dokładniej od końca listopada) na Starym Mieście odbywa się targ bożonarodzeniowy, patrząc jednak historycznie to Sztokholm niekoniecznie musi być pokryty w tym czasie białych puchem. Niezbyt dobrymi miesiącami na odwiedziny Sztokholmu są październik, listopad, marzec oraz pierwsza połowa kwietnia. Miasto raczej nie będzie pokryte malowniczym śniegiem, a do tego będzie zimno i wietrznie. Na domiar złego część atrakcji czy rejsów nie będzie już/jeszcze działała. Z drugiej strony w tym okresie ceny noclegów są niższe i muzea są mniej oblegane. Udogodnienia dla osób z ograniczoną mobilnością Sztokholm uważany jest za jedno z najbardziej przyjaznych miast dla osób z ograniczoną mobilnością. Wszystkie środki komunikacji publicznej oraz muzea dotowane z budżetu posiadają wszelkie potrzebne udogodnienia. Miasto przygotowało też specjalną stronę z wieloma przydatnymi informacji, którą znajdziecie pod tym adresem. Najtrudniejszym obszarem do poruszania się są boczne uliczki oraz restauracje położone w obrębie historycznego Starego Miasta. Zwiedzanie Sztokholmu Sztokholm jest miastem idealnie łączącym historię, bliskość natury oraz nowoczesność. Z jednej strony znajdziemy tu świetnie zachowane historyczne stare miasto, z drugiej zielone oazy oraz nowoczesne muzea i rozwiązania architektoniczne. Sztokholm: atrakcje, zabytki, ciekawe miejsca. Co warto zobaczyć? Gamla Stan (Stare Miasto) Gamla Stan to najstarsza część Sztokholmu. Nazwa Gamla Stan (czyli po prostu Stare Miasto) jest stosunkowo młoda i pojawiła się prawdopodobnie na początku XX wieku. Wcześniej teren ten nazywany był staden mellan broarna, co oznaczało miasto pomiędzy mostami lub jeszcze wcześniej själva staden, czyli po prostu miasto. Gamla Stan zajmuje cały obszar wyspy Stadsholmen. Jako część Starego Miasta oficjalnie uznaje się również znajdujące się tu tuż obok wyspy Helgeandsholmen, Riddarholmen oraz Strömsborg, jednak gdy ktoś mówi o Gamla Stan to ma na myśli właśnie wyspę Stadsholmen. Co zobaczymy na Starym mieście? Stortorget - najstarszy plac w Sztokholmie. To tu odbywa się słynny targ bożonarodzeniowy. Katedra sztokholmska (Storkyrkan) - kościół w którym odbywają się ceremonie zaślubin oraz koronacji rodziny królewskiej. W środku zachwyca majestatyczną rzeźbą św. Jerzego walczącego ze smokiem. Riddarhuset - historyczny budynek zgromadzenia arystokracji. Zachwyca bogatymi zdobieniami fasady. Więcej informacji o zabytkach, zwiedzaniu czy godzinach otwarcia oraz cenach biletów umieściliśmy w artykule: Stare Miasto (Gamla Stan) w Sztokholmie - zwiedzanie i informacje praktyczne. Spacer uliczkami Starego Miasta (Gamla Stan) w Sztokholmie Pałac Królewski W obrębie Gamla stan znajduje się także jeden z najbardziej imponujących zabytków Sztokholmu - Pałac Królewski, który jest oficjalną siedziba Króla Szwecji. Kompleks pałacowy znajduje się na wzgórzu zamkowym Slottsbacken i jest jednym z największych pałaców w całej Europie. W skład kompleksu wchodzi blisko 600 pokoi i pomieszczeń. Budynek jest stosunkowo młody, gdyż powstał dopiero w XVIII wieku i wzniesiono w stylu włoskiego baroku. Wcześniej w tym miejscu znajdował się zamek Trzy Korony (Tre Kronor), który doszczętnie spłonął w 1697 roku. Pałac zwiedzamy samodzielnie po zakupie biletu. Oprócz apartamentów królewskich możemy odwiedzić też kaplicę, skarbiec czy zbrojownię (z wieloma eksponatami związanymi z Polską - w tym wspaniałą zbroją paradną Zygmunta Augusta). Przed pałacem odbywa się oficjalna zmiana warty (chwilowo jest ona zawieszona, więcej informacji znajdziemy tutaj. Wszystkie niezbędne informacje o zwiedzaniu Pałacu Królewskiego umieściliśmy w artykule: Pałac Królewski w Sztokholmie - zwiedzanie i informacje praktyczne. Muzeum Vasa - największa atrakcja Sztokholmu Od dawien dawna najpopularniejszą atrakcją w Sztokholmie jest Muzeum Vasa, w którym przechowywany jest odrestaurowany okręt wojenny z XVII wieku. Galeon zatonął w trakcie swojego dziewiczego rejsu, niedługo po opuszczeniu portu. Jego celem była Rzeczpospolita i to właśnie na naszych rodaków szwedzka propaganda zwaliła swoje niepowodzenia konstrukcyjne. Według funkcjonującej pierwotnie wersji polscy szpiedzy mieli potajemnie wprowadzić zmiany do planów konstrukcyjnych, które doprowadziły do zatonięcia statku. Muzeum statek Vasa - Sztokholm Dziś galeon możliwy jest do zobaczenia ze wszystkich stron. Odnajdziemy go w muzeum na wyspie Djurgården (więcej: Muzeum Vasa w Sztokholmie) Wyspa Riddarholmen Wyspa Riddarholmen leży po północno-zachodniej stronie Gamla Stan. Dziś obszar ten kojarzony jest przede wszystkim z kościołem Riddarholmskyrkan, który od połowy XVII aż do XX wieku wykorzystywany był jako miejsce pochówku szwedzkich królów. Świątynia jest jednym z najstarszych budynków w mieście (jej początki datowane są na XIII wiek). Kościół na pewno będzie nie lada gratką dla każdego fana średniowiecza. Riddarholmskyrkan jest zamknięty od grudnia do kwietnia. Wejście do środka jest płatne. Na placu przy kościele znajduje się statua założyciela miasta, jarla Birgera. Będąc na miejscu warto wybrać się na przyjemne nadbrzeże nazwane imieniem szwedzkiego artysty Everta Taube (Evert Taubes Terrass), który został uwieczniony na pomniku trzymając gitarę. Rozpościera się stąd świetny widok na ratusz znajdujący się po drugiej stronie i jest to świetne miejsce na krótki wypoczynek. Wyspę w przeszłości zamieszkiwała arystokracja, stąd oryginalna i bogata zabudowa. Większość pałaców powstała w XVII wieku. Ciekawym budynkiem na wyspie jest wieża jarla Birgera (Birger Jarls torn). Niestety, nie pamięta ona czasów legendarnego założyciela miasta, gdyż powstała dopiero w 1525 roku, w trakcie panowania króla Gustawa I. Wcześniej w tym miejscu znajdowała się inna, drewniana konstrukcja. Wyspa Helgeandsholmen Kolejną z wysp wchodzących w skład Gamla Stan jest wyspa Helgeandsholmen. Znajduje się ona na północ od Pałacu Królewskiego. Dziś mieści się tu szwedzki parlament Riksdag, który zajmuje niemalże połowę powierzchni całej wyspy. Gmach parlamentu wzniesiono pomiędzy 1897 a 1905 rokiem. Parlament można zwiedzić podczas wycieczki z przewodnikiem. Wycieczki odbywają się od 26 czerwca do 18 sierpnia w dni powszednie. Zwiedzanie w języku angielskim rozpoczyna się o 12:00, 13:00, 14:00 oraz 15:00. W pozostałe miesiące wycieczki odbywają się w sobotę i niedzielę o 13:30. [aktualizacja 2017] Riksdag - Parlament w Sztokholmie Zwiedzanie jest darmowe. Niestety, dostępnych jest jedynie 28 miejsc. Warto przyjść wcześniej i ustawić się w kolejce. Wycieczka startuje spod wejścia dla gości Riksgatan 3. Nie jest możliwe wejście z wycieczką w języku szwedzkim. Pozostałą część wyspy zajmuje mały park znajdujący się naprzeciwko parlamentu (Riksplan) oraz drugi park znajdujący się na niższym poziomie (Strömparterren). Drugi z nich jest przyjemnym miejscem na odpoczynek i dobrym punktem obserwacyjnym. Na wyspie znajduje się jeszcze jedna atrakcja - Muzeum Średniowiecznego Sztokholmu (Stockholms medeltidsmuseum). Muzeum znajduje się w podziemiach, w miejscu wykopalisk archeologicznych, z tego powodu wiele osób nie zdaje sobie sprawy z istnienia tej placówki. W środku przygotowano kilka wystaw pokazujących życie zarówno zwykłych jak i bardziej znanych mieszkańców zaczynając od czasów założenia miasta. Interesującą atrakcją dla fanów historii jest długi na 55 metrów fragment oryginalnego muru miejskiego znajdujący się w środku. W środku zobaczymy również fragment statku wojennego Riddarholmsskeppet z początku XVI wieku, wystawę przedstawiającą średniowieczny rynek i kościół oraz poznamy historię jarla Birgera. Muzeum może bardzo przypaść do gustu młodszym odwiedzającym. Wejście do muzeum jest darmowe. Ratusz miejski - mało znany skarb Sztokholmu Sztokholmski ratusz miejski oddalony jest kawałek od historycznej części miasta - znajdziemy go na rogu wyspy Kungsholmen. Pomimo swojego wyglądu konstrukcja jest stosunkowo młoda. Ratusz powstał w w latach 1911-1923. Data zakończenia prac jest symboliczna - budynek został oddany do użytku 23 czerwca 1923 roku, w 400 rocznicę przybycia Gustawa Wazy do Sztokholmu. Nawet jeśli nie planujemy wejść do środka to warto podejść i zobaczyć sam budynek oraz ogólnodostępny wewnętrzny dziedziniec. Z nabrzeża przed ratuszem rozpościera się widok na zarysy starego miasta. Ratusz możliwy jest do zwiedzenia w trakcie wycieczki z przewodnikiem. W trakcie zwiedzania odwiedzimy najważniejsze sale, w tym Salę Niebieską (Blå hallen) - miejsce, gdzie odbywają się uroczyste bankiety po zakończeniu ceremonii wręczenia nagród Nobla. Złotą Halę (Gyllene Salen) - imponująca sala wypełniona złotymi mozaikami opisującymi historię Szwecji. Mozaiki zostały stworzone z ponad 18 milionów elementów. Salę zgromadzeń (Rådsalen) - sala w której pracują radni. Zachwyca w niej sufit wzorowany na namiocie wikingów. Widok na Ratusz w Sztokholmie Wycieczki odbywają się co 30 minut od 9:00 do 15:30. Od 7 czerwca do 27 sierpnia jedna dodatkowa wycieczka startuje o 16:00. Bilety możemy zakupić w kasach na miejscu. Niestety, cena wycieczki jest wysoka - dla osób dorosłych to koszt aż 110 SEK (90 SEK od listopada do marca). [aktualizacja 2017] Nad ratuszem góruje wysoka na 106 metrów wieża. Co ciekawe, można na nią wejść - od maja do września codziennie od 9:10 do 15:50 w odstępach 40 minutowych odbywają się grupowe wejścia na górę. [aktualizacja 2017] Naprzeciwko ratusza znajdziemy przyjemne nabrzeże z widokiem na Gamla Stan oraz kawałek ogrodu Stadshusparken. We wschodniopołudniowym rogu budynku, od strony zewnętrznej, możemy zobaczyć symboliczny grób słynnego jarla Birgera Magnussona, legendarnego założyciela miasta. Wyspa Djurgården: wesołe miasteczko, najstarszy skansen świata oraz Muzeum Vasa Wśród mieszkańców Sztokholmu na pewno jednym z ulubionych miejsc do wypoczynku jest wyspa Djurgården. W przeszłości znajdowały się tu królewskie tereny łowieckie, a dziś wyspa jest zagłębiem muzeów oraz placówek kulturalnych. Zwłaszcza trzy z atrakcji są szczególnie warte uwagi. Są to: Muzeum Vasa - wspomniane już wcześniej muzeum w środku którego zobaczymy oryginalny okręt wojenny z XVII wieku. Jest to najpopularniejsze muzeum w Sztokholmie. Więcej: Muzeum Vasa w Sztokholmie. Skansen - najstarsze otwarte muzeum na świecie. Znajdziemy tu ponad 150 historycznych budynków oraz zobaczymy zwierzęta występujące w Skandynawii. Gröna Lund - wesołe miasteczko z mrożącymi krew w żyłach atrakcjami. oraz wiele, wiele więcej. Więcej informacji o muzeach oraz ciekawych miejscach znajdziecie w artykule: Djurgården - muzea, atrakcje oraz informacje praktyczne. Na wyspę dojdziemy pieszo, dojedziemy historycznym tramwajem numer 7 lub przepłyniemy statkiem z przystani w Slussen. Norrmalm: współczesne centrum Sztokholmu Na północ od Starego Miasta znajduje się dzielnica Norrmalm, która dziś uważana jest za centrum miasta. To właśnie tu znajdziemy główny dworzec kolejowy (Stockholms Centralstation), główny dworzec autobusowy oraz centra i ulice handlowe. Od 1602 do 1635 roku Norrmalm przez chwilę było niezależnym miastem z własnymi władzami, jednak po 33 latach zostało z powrotem włączone do Sztokholmu. W dzielnicy Norrmalm znajduje się kilka ciekawych atrakcji oraz miejsc, Królewska Opera (Kungliga Operan), Muzeum Antyczne Morza Śródziemnego - Medelhavsmuseet (adres: Fredsgatan 2) - w muzeum zobaczymy kolekcję mumii egipskich i kolekcję antyków ze starożytnej Grecji oraz Rzymu. Muzeum szczyci się posiadaniem największej kolekcji artefaktów z Cypru (oczywiście poza tym krajem). Wejście do muzeum jest darmowe. Kungsträdgården - przyjemny park w kształcie prostokąta. Znajdziemy tu kawiarnie, małe oczko wodne (w zimę zamieniane na lodowisko), fontannę autorstwa Johana Petera Molina z drugiej połowy XIX wieku oraz różne inne rzeźby i dzieła. Przy parku znajduje się stacja metra Kungsträdgården, w środku której znajdziemy wystawę sztuki. Plac Sergels torg - centralny plac w Sztokholmie. Na środku stoi olbrzymia instalacja stworzona ze szkła oraz stali. Plac nazwany został imieniem XVIII wiecznego rzeźbiarza Johana Tobiasa Sergela. Królewska Opera Już poza wyspą Helgeandsholmen, na lądowej części Sztokholmu, znajduje się inny z zabytków ufundowanych przez monarchów: Królewska Opera (Kungliga Operan). Wystarczy przejść historycznym mostem Norrbro na plac Gustawa Adolfa i już jesteśmy na miejscu. Na środku placu stoi statua króla Gustawa II Adolfa na koniu autorstwa francuskiego rzeźbiarza Pierre’a l’Archevêque’a z 1796 roku. Jeśli poszlibyśmy z placu na zachód ulicą Strömgatan z dużym prawdopodobieństwem ujrzelibyśmy mieszkańców… łowiących ryby. Twórcą sztokholmskiej opery był król Gustaw III, który zasłynął jako władca w pełni oddany kulturze. Niestety dla niego, nie wszyscy poddani doceniali jego zainteresowania oraz sposób rządzenia krajem. Podczas balu maskowego zorganizowanego 16 marca 1792 roku przeprowadzono zamach na władcę. Gustaw III przeżył atak, lecz odniesione rany były zbyt poważne - i ostatecznie król zmarł 29 marca. O sytuacji tej opowiada (ze zmienionymi bohaterami) słynna opera Bal maskowy autorstwa Giuseppe Verdiego. Dzisiejszy budynek opery to jednak inna konstrukcja niż w czasach Gustawa III. W 1892 roku po niemal całym wieku działalności opery zdecydowano się zastąpić starą siedzibę nowszą i bezpieczniejszą konstrukcją. Nowy gmach jest w stanie pomieścić nawet 1200 widzów. Dziś możemy wybrać się na jedno z przedstawień lub zwiedzić budynek opery podczas wycieczki z przewodnikiem. Wycieczka odbywa się w języku angielskim. Wycieczki odbywają się w większość sobót o godzinie 13:00. Liczba miejsc jest ograniczona. [aktualizacja 2017] Przyjemnym miejscem na krótki odpoczynek jest kawiarnia znajdująca się w budynku opery. Ceny są niestety wysokie podobnie jak w całym mieście, rekompensują to jednak widoki z tarasu widokowego (ogrzewanego w zimniejsze dni). Skogskyrkogården: leśny cmentarz wpisany na listę UNESCO W wielu historycznych miastach Europy odnajdziemy monumentalne cmentarze, które zachwycają piękną architekturą i wieloma pomnikami przypominającymi bardziej galerię sztuki niż cmentarz. W Sztokholmie najbardziej znana z nekropolii jest tego całkowitym przeciwieństwem. Leśny cmentarz Skogskyrkogården swoją surową architekturą nawiązuje do nordyckiego klasycyzmu oraz modernizmu. Stworzony został w latach 1915 - 1940. Nie znajdziemy tu nic monumentalnego. Mimo to miejsce to jest intrygujące. Ścieżki prowadzące wzdłuż drzew, wzgórze medytacji czy całość oddalona od jakiegokolwiek zgiełku miasta. Cmentarz Skogskyrkogården uważany jest za jedno z najważniejszych dzieł skandynawskiego modernizmu, a w 1994 roku wpisano go nawet na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Na cmentarzu pochowana została aktorka Greta Garbo. Armémuseum (Muzeum Armii) z polskimi artefaktami Do najciekawszych placówek z perspektywy polskiego turysty jest Muzeum Armii - Armémuseum (adres: Riddargatan 13). Muzeum zostało stworzone w byłych zabudowaniach wojskowych, gdzie przez kilkaset lat znajdował się tu magazyn artylerii. W środku znajdziemy wystawy poświęcone historii wojskowości w Szwecji od XV wieku do dziś. W wielu pomieszczeniach zobaczymy broń, wystawy poświęcone ludności cywilnej w czasie pokoju i wojny czy mundury z różnych epok. W muzeum w specjalnych pomieszczeniach wystawiono zdobycze wojenne. Znajdziemy tu wiele eksponatów wywiezionych z Polski, ale też z Rosji czy Danii. Można bez większej przesady stwierdzić, że sale poświęcone wojnom z Polską posiadają bogatszą kolekcję niż niektóre muzea w Polsce zajmujące się średniowieczem. Na wystawie zobaczymy olbrzymi namiot turecki zdobyty przez Jana III Sobieskiego pod Wiedniem chorągwie i sztandary królewskie klucze do miasta Torunia działa i armaty Chorągiew króla Zygmunta III Wazy - Muzeum Armii w Sztokholmie Interesującą częścią muzeum jest wystawa poświęcona Raoulowi Wallenbergowi. Ten szwedzki dyplomata w trakcie II Wojny Światowej przebywał w Budapeszcie, gdzie pomógł dziesiątkom tysięcy Żydów. Jego imieniem nazwano park pamięci na terenie budapesztańskiej synagogi. Wstęp do muzeum jest darmowy. [aktualizacja 2017] Muzea w Sztokholmie Sztokholm można bez przesady określić miastem kultury. Liczba oraz różnorodność różnych placówek jest imponująca. Każdy odwiedzający powinien znaleźć w stolicy Szwecji coś dla siebie. Inne muzea Sztokholmu Przykłady innych muzeów i placówek kulturalnych: Fotografiska - muzeum, a raczej wystawa współczesnej fotografii. Fotografiska mieści się w nowym budynku zbudowanym nad wodą. W środku znajdziemy kawiarnię z dobrym widokiem na wesołe miasteczko Tivoli Gröna Lund. Wystawy są tymczasowe, jeśli planujemy odwiedzić muzeum warto sprawdzić czy konkretna wystawa nas zainteresuje. Muzeum wchodzi w skład karty Stockholm Pass i jest otwarte dłużej niż inne placówki. [stan na sierpień 2021] Szwedzkie Muzeum Historyczne - Historiska museet (adres: Narvavägen 13-17) - muzeum poświęcone historii Szwecji zaczynając od czasów antycznych. W środku zobaczymy wiele wystaw oraz eksponatów związanych ze znaleziskami archeologicznymi, takimi jak kamienie runiczne, biżuteria czy fragmenty zbroi i broni wikingów. Znajdziemy tu jedną z największych kolekcji poświęconych wikingom na świecie. Muzeum jest przyjazne dla młodszych odwiedzających. Wejście jest darmowe. Muzeum Etnografii - Etnografiska museet (adres: Djurgårdsbrunnsvägen 34) - muzeum etnograficzne posiadające kolekcję ponad 200 tysięcy eksponatów z całego świata, w tym z Chin, Australii czy różnych regionów Afryki. Wejście jest darmowe. Muzeum Morskie - Sjöhistoriska (adres: Djurgårdsbrunnsvägen 24) - patrząc na położenie Szwecji na mapie Europy nie powinno nas dziwić, że jednym z większych muzeów jest placówka poświęcona morzu oraz wodzie. W środku czeka na nas imponująca kolekcja globusów, map, modeli statków czy samych statków. Muzeum zajmuje się konserwacją historycznych jednostek. W środku zobaczymy 10-metrową gondolę, która Gustaw III rozkazał zbudować po swojej wizycie w Wenecji. Wejście do muzeum jest darmowe. Muzeum Sztuki Nowoczesnej - Moderna Museum (adres: Exercisplan 4) - muzeum sztuki zlokalizowane na wyspie Skeppsholmen znajdującej się pomiędzy Gamla Stan oraz Djurgården. W środku oprócz szwedzkich artystów zobaczymy kilka prac międzynarodowych sław, takich jak Salvador Dalí czy Pablo Picasso. Kilka prac Picassa zostało skradzionych podczas zuchwałego skoku w 1993 roku. Złodzieje po prostu zjechali do środka na linie z dachu. Na wyspie znajduje się także park rzeźb i instalacji. Wejście na wystawy stałe jest darmowe. Muzeum Antyków z Dalekiego Wschodu - Östasiatiska museet (adres: Tyghusplan) - ta oryginalna placówka założona została w 1926 roku przez szwedzki parlament. Na miejscu znajdziemy artefakty znalezione podczas wykopalisk archeologiczne związane z kulturą Dalekiego Wschodu, w tym z Chin, Indii czy Japonii. Jedną z ciekawszych wystaw jest ta poświęcona historii Chin. Wejście do muzeum jest darmowe. Rejsy wycieczkowe [stan na sierpień 2021] Ciekawym sposobem na zwiedzenie Sztokholmu jest krótki rejs wycieczkowy. Rejsy takie obsługuje firma Stromma. Popularną wycieczką jest rejs po kanałach królewskich Royal Canal Tour, w trakcie którego przepłyniemy dookoła wyspy Djurgården. Statek startuje z przystani Strömkajen. Bilety możemy zakupić na miejscu lub zarezerwować na stronie internetowej. Rejs trwa około 50 minut i kosztuje 250 SEK (około 112,00 zł). Cena nie jest niska, lecz jeśli jednak zakupimy kartę GoCIty Stockholm będziemy mogli skorzystać z oferty za darmo. Rejsy odbywają się jedynie w sezonie letnim, od początku kwietnia do połowy grudnia. Więcej informacji: Oficjalna strona Royal Canal Tour Innymi wycieczkami organizowanymi przez firmę Stromma są: Rejs Pod mostami Sztokholmu - dłuższa wycieczka (2 i pół godziny). Jej trasa przebiega pod 14 sztokholmskimi mostami. Koszt 260 SEK (około 124,80 zł). Rejsy odbywają się od połowy kwietnia do początku listopada. Wycieczka historycznymi kanałami (dostępna od 2018 roku) - rejs trwa 50 minut. Zaczyna się od przystani znajdującej się przy ratuszu miejskim. W trakcie rejsu opływamy wyspę Kungsholmen. Inne ciekawe miejsca i atrakcje w Sztokholmie W Sztokholmie bez problemu znajdziemy więcej miejsc, które warto odwiedzić lub zobaczyć. W tej sekcji przedstawiliśmy niektóre z nich: Muzeum Hallwyl - Hallwylska museet (adres: Hamngatan 4) - nazwa "muzeum" nie do końca oddaje specyfikę tego miejsca. Jest to historyczny pałac (Hallwylska palatset) zbudowany w latach 1893-1898. Mieszkali w nim hrabia i hrabina von Hallwyl. Dom jest idealnym przykładem rezydencji bogatej arystokracji. W środku zobaczymy idealnie zachowane pokoje mieszkalne, łazienkę, pokój do odpoczynku ze stołem do gry w bilard czy palarnię. Przy okazji hrabina Anna Fridrica Wilhelmina była kolekcjonerką sztuki, dzięki czemu w domu zobaczymy setki artystycznych przedmiotów. Wejście jest darmowe. Królewskie stajnie - Kungliga Hovstallet (adres: Väpnargatan 1) - niemal w samym sercu Sztokholmu swoją siedzibę mają królewskie stajnie. Dziś w służbie jest tu około 20 zwierząt. Oprócz koni w królewskich stajniach przechowywane są historyczne powozy oraz auta należące do rodziny królewskiej. Istnieje możliwość zwiedzenia królewskich stajni podczas 45-minutowej wycieczki z przewodnikiem w języku angielskim. Koszt 100 SEK (około 48,00 zł). W miesiące letnie zwiedzanie dostępne jest od poniedziałku do piątku lub od poniedziałku do niedzieli. W miesiące zimowe wycieczka w języku angielskim odbywa się tylko w sobotę. Więcej informacji o godzinach na oficjalnej stronie. [aktualizacja 2017] Strandvägen - promenada prowadząca od placu Nybroplan aż do mostu prowadzącego na wyspę Djurgården. Po drodze miniemy dziesiątki pięknych budynków oraz zacumowanych łódek. Dramaten (adres: Nybroplan) - XIX wieczny teatr dramatyczny. Warto podejść i zobaczyć fantastyczną fasadę budynku. Teatr jest możliwy do zwiedzenia w trakcie wycieczki z przewodnikiem, trzeba jednak napisać pod adres publikservice@ z prośbą o informacje o dostępnych datach. Gondolen (adres: Stadsgården 6) - punkt widokowy z restauracją znajdujący się na dachu jednego z budynków przy stacji Slussen. Nie musimy wchodzić do restauracji, żeby dostać się na punkt obserwacyjny. Do punktu z pobliskiego wzgórza przejdziemy wysoko zawieszonym mostkiem. Grand Hôtel (adres: Södra Blasieholmshamnen 8) - historyczny hotel zwrócony fasadą w stronę nabrzeża. Zbudowany został w 1872 roku i dziś zatrzymują się tu laureaci nagrody Nobla. Na dachu hotelu powiewają flagi reprezentujące narodowość gości. Cornelisparken - malutki park z kilkoma rzeźbami znajdujący się na jednym ze wzgórz. Rozpościera się stąd ciekawy widok na wyspę Djurgården. Wieża telewizyjna - Kaknästornet (adres: Mörka Kroken 28-30) - wieża, z której nadają szwedzka telewizja publiczna oraz radio. Istnieje możliwość wjechania na górę na punkt widokowy oraz do restauracji. Widoki nie są jednak imponujące, a szyby potrafią być bardzo brudne. Istnieje też możliwość spojrzenia przez kraty na zewnątrz. Wieża znajduje się kawałek poza centrum. Dojazd możliwy jest autobusem. Sky View - oryginalny punkt widokowy, czyli kula wjeżdżająca na dach hali Ericsson Globe. Z góry nie doświadczymy widoków na historyczną część Sztokholmu, pomimo to wjazd jest ciekawym doświadczeniem. Więcej: Relacja z wizyty na punkcie widokowym SkyView w Sztokholmie. Królewski Teatr Dramatyczny w Sztokholmie - Dramaten Zielony Sztokholm Wyspa Djurgården to nie jedyne tereny zielone, które warto odwiedzić będąc w Sztokholmie. W stolicy Szwecji znajdziemy kilka ciekawych parków w których możemy spędzić czas w słoneczny dzień lub podziwiać zimową aurę. Oto niektóre z nich: Hagaparken - park Haga. Zlokalizowany jest na obrzeżach, w dzielnicy Solna. W przeszłości był parkiem królewskim. W parku znajduje się pałac Haga, świątynia Echo oraz słynny niebieski drewniany namiot w przeszłości służący jako stajnia, a dziś jako muzeum. Od 1922 roku na terenie parku znajduje się również nekropolia szwedzkiej monarchii. Na terenie parku znajduje się też motylarnia (Fjärilshuset) wraz z akwarium z rekinami. Nobelparken - mały park znajdujący się naprzeciwko wyspy Djurgården. Niedaleko parku znajdziemy budynki ambasad. Widać stąd nabrzeże wyspy Djurgården. Observatorielunden - mały park na wzgórzu w obrębie dzielnicy Norrmalm. U góry znajdziemy budynek sztokholmskiego obserwatorium. Ze szczytu rozpościera się ciekawy widok na miasto. Możemy usiąść na jednej z ławek na tarasie i odpocząć obserwując zabudowę nowego miasta. Rålambshovsparken - park popularny wśród mieszkańców. Znajduje się na wyspie Kungsholmen, na tej samej co ratusz miejski. Z jednej strony granica parku styka się z wodą. Jest to idealne miejsce na odpoczynek w ciepły dzień. Park znajduje się tuż obok mostu Västerbron. Långholmen - mostem Västerbron możemy przejść pieszo na wyspę Långholmen, gdzie w przeszłości znajdowało się więzienie. Dzisiaj w starym więzieniu stworzono hostel oraz muzeum. Na terenie wyspy znajdziemy mały park oraz przyjemne tereny do spacerów nad wodą. Archipelag sztokholmski Odwiedzając Sztokholm, szczególnie w miesiące letnie, warto rozważyć wybranie się na jedną z wysp archipelagu sztokholmskiego. Na części z nich znajdziemy posiadłości królewskie i historyczne szwedzkie miasteczka. Jeśli zależy nam na ucieczce od miejskiego zgiełku również nie będziemy mieć problemu ze znalezieniem odpowiedniego miejsca. Niektóre z wysp wartych odwiedzenia: Wyspa Lovön oraz Pałac Drottningholm - największą atrakcją wyspy Lovön jest Pałac Drottningholm, czyli oficjalna rezydencja szwedzkiej rodziny królewskiej. Pałac jest udostępniony do zwiedzania. Będąc na miejscu warto poszukać obrazów przedstawiających oblężenie Warszawy przez wojska szwedzkie. Oprócz pałacu zwiedzić możemy również pałacowe ogrody, historyczny drewniany teatr z oryginalnym sprzętem z czasów Gustawa III oraz kompleks chińskich pawilonów. Pałac wpisany został na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Rejsy do przystani przy samym pałacu oferuje firma Strömma. Więcej informacji: Rejsy do Pałacu Drottningholm. Wyspa Björkö oraz historyczna Birka - wyspa słynie z najstarszego szwedzkiego miasta o nazwie Birka. Miasto założone zostało w VIII wieku i w trakcie panowania wikingów było jednym z ich kluczowych portów. Miasto wpisane zostało na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Całodniowe rejsy do Birki oferuje firma Strömma. Więcej: Rejsy do Birki. Wyspa Vaxö oraz forteca Vaxholm - wyspa słynie z przyjemnej drewnianej zabudowy oraz z twierdzy Vaxholm z pierwszej połowy XIX wieku. Dziś w murach twierdzy znajduje się muzeum. Na wyspę dopłyniemy z firmą Waxholmsbolaget. Pałac Drottningholm - okolice Sztokholmu Jeśli planujemy podróżować po mniej turystycznych wyspach archipelagu sztokholmskiego powinniśmy zainteresować się firmą Waxholmsbolaget. Oferuje ona rejsy do wielu wysp oraz bilety pojedyncze i czasowe (5 i 30 dniowe). [aktualizacja 2017] Więcej informacji: Komunikacja w Sztokholmie - Rejsy Jak oszczędzić pieniądze odwiedzając Sztokholm? Jeśli nocujemy w centrum, to do większości interesujących i turystycznych miejsc można dojść na piechotę. Jeśli jednak mieszkamy poza centrum warto rozważyć zakup biletów czasowych. Przygotowując się do wyjazdu do Szwecji i Sztokholmu warto zapoznać się również z przykładowymi cenami w kraju i w stolicy. Niestety, usługi czy restauracje należą do bardzo drogich. Więcej: Ceny w Szwecji i Sztokholmie Darmowe wycieczki z przewodnikiem po Sztokholmie stan na luty 2022 Sztokholm jest miastem drogim, co do tego nikt nie powinien mieć wątpliwości. Na szczęście nie wszystkie atrakcje spustoszą nasz portfel. Organizacja Free Tour Stockholm od 2010 roku organizuje darmowe wycieczki po historycznej części miasta. Codziennie dostępnych jest kilka wycieczek w języku angielskim trwających od 90 do 120 minut. Pamiętajmy, że wolontariusze poświęcają nam swój czas i powinnismy wesprzeć ich napiwkiem tak dużym na jaki jesteśmy sobie w stanie pozwolić. Aby wziąć udział musimy wcześniej zarezerwować sobie miejsce. Możemy zrobić to na oficjalnej stronie Free Tour Stockholm Darmowe muzea i atrakcje w Sztokholmie [aktualizacja 2017] Biletowane atrakcje w Sztokholmie są z perspektywy polskiego turysty drogie lub bardzo drogie. Na szczęście istnieje dużo placówek, które odwiedzimy za darmo. I są to muzea najwyższej klasy! Niektóre z darmowych muzeów: Muzeum Armii (Armémuseum) Królewska Zbrojownia (Livrustkammaren) Szwedzkie Muzeum Historyczne (Historiska museet) Muzeum Nowoczesne (Moderna Museet) Narodowe Muzeum Morskie (Sjöhistoriska) Muzeum Etnografii (Etnografiska Museet) Narodowe Muzeum Dekoracji (Nationalmuseum) Muzeum Średniowiecza (Stockholms medeltidsmuseum) Muzeum Antyków z Dalekiego Wschódu (Östasiatiska museet) Muzeum w domu Hallwyla (Hallwylska museet) Bezpieczeństwo Sztokholm uważany jest za miasto bezpieczne, szczególnie w części historycznej oraz turystycznej. Oczywiście, jak w każdym mieście turystycznym również i tu musimy uważać na kieszonkowców oraz ciemne uliczki poza gwarnymi ulicami po zmroku. Warto również omijać wieczorem okolicę dworca głównego, ta sugestia dotyczy jednak każdego większego miasta w Europie. W 2017 roku w stolicy Szwecji miał miejsce zamach terrorystyczny. Niestety, pomimo swojego otwartego nastawienia Szwedzi narażeni są na nowe ataki. Na co uważać podczas odwiedzin Sztokholmu? Okres zimowy Jeśli nie przepadamy za białą aurą lub targami bożonarodzeniowymi przyjazd do Sztokholmu w okresie zimowym nie zawsze jest dobrym pomysłem. W zimę zamknięte są chociażby Muzeum Antyków przy Pałacu Królewskim czy kościół Riddarholmskyrkan. Nie działają również rejsy wycieczkowe. Warto przed przyjazdem sprawdzić czy interesujące nas atrakcje będą dostępne. Poniedziałki Podobnie jak w wielu innych państwach w Europie wiele muzeów jest zamkniętych w poniedziałki. Warto sprawdzić to przed przyjazdem. Systembolaget Jeśli chcielibyśmy zakupić w sklepie alkohol o zawartości alkoholu większej niż 3,5%, np. szwedzką wódkę Absolut, możemy doznać małego szoku. Jedynym legalnym miejscem mogącym sprzedawać wyroby alkoholowe są specjalne sklepy kontrolowane przez rząd o nazwie Systembolaget. Sprzedaż w pozostałych sklepach jest zabroniona. Aby zakupić alkohol w sklepie Systembolaget musimy mieć skończone 19 lat. Alkohol jest normalnie dostępny w barach oraz restauracjach od 18 roku życia. Ceny np. piwa są jednak bardzo wysokie. Metro oraz dworce rano i po zmroku Metro wcześnie rano (szczególnie w dni weekendowe) oraz okolica dworców po zmroku mogą nie być zbyt przyjemnym miejscem. Warto zachować w takim wypadku wszelkie środki ostrożności.
Park rozrywki Liseberg. Katedra św. Mikołaja w Sztokholmie. Zamek w Malmö. Co zobaczyć w Szwecji, archipelagu sztokholmskim. Kungsleden. Co zobaczyć w Szwecji, Kanał Gotä. Marstrand. Zobacz wszystkie sekcje.
Zdaniem byłych dowódców nie wystarczy realizacja decyzji władz Szwecji z 2020 roku o zwiększeniu nakładów na obronność do 2030 roku. Eksperci proponują poprawę zdolności bojowej
Теслիվов ւιጩишዪ пስ
ሱ ըτуչևሶуԱφишዱቩубуժ орс
Ըтևኟ звխሓаг ኝθዖልውԾаղυ шиሲ хυኞеμиснዘ
Ускыслոδጧ ом еОщաщиβуσեц юተаտቬτ վи
Ekspert podkreśla, że z analiz, które zamieścił w swojej najnowszej książce, wynika, że przestępczość w Szwecji utrzymuje się od 30 lat "mniej więcej na tym samym poziomie". Zmienia
m2BSLG.